Odkąd na czanach siedzą zwykli normicy, moralcioty oraz sami foliarze przestały one być dla mnie schronieniem/komforotwym miejscem i stały się rytułałem jak kawa lub poranna gazeta, tylko zamiast inflitrowania od rana do rana sobie sprawdzę co jakiś czas rzabe albo jakiś inny szą.
Obecnie spotykam się z ludźmi, co prawda nadal w towarzystwie czuje brak porozumienia a tematy są dla mnie nudne, więc spotykam się najczęściej z innymi anonami, którzy zakończyli kompulsywne inflitrowanie kilka lat temu. Może, któryś z was nazwie to wyjściem ze spierdolenia, bo mimo wszystko zawsze znajdę kogoś z kim mogę wyjść/prorozmawiać, ale spierdolenie to głęboki temat i czuje się bardziej spierdolony niż kiedykolwiek. Spierdolenie jest kiedy, nieważne co zrobisz/zmienisz w sobie nie możesz odczuć z niczego satysfakcji/zadowolenia oraz stajesz się wewnętrznie pusty, stopniowo oddalając się od ludzi aż dochodzisz do momentu w którym nie czujesz więzi/zrozumienia z nikim, bo odrzucasz spierdolony i wannabeedgy świat chanów i jednocześnie odrzucasz normalny świat, aż ludzie opowiadają o Tobie że jesteś psychopatą i dziwakiem.