Znalazłem super miejsce w lesie (teren ten należy do mojego ojca), w którym mógłbym zbudować prowizoryczną chatkę. Do domu wracałbym tylko po to, by podładować telefon, może kupiłbym jeszcze kilka powerbanków (nie wiem jak to do końca działa, nigdy nie korzystałem). W pobliżu sadziłbym ziemniaki, posadził warzywa, kupił zapas ryżu na kilka miesięcy i płatków owsianych też. Do tego nauczyłbym się polować na sarny, by mieć jakieś mięso do ojebania (dobra, ten pomysł jest jednak idiotyczny, więc rezygnuję). Najwyżej zakupie trochę mięsa w sklepie.
Jedzenie przyrządzałbym na ognisku lub na kuchence gazowej, którą mam.
Zarabiałbym na sprzedaży grzybów, które ceni sobie pewna grupa ludzi, lubująca się w psychodelicznych podróżach.
Najbardziej boję się, że w nocy pożarłoby mnie jakieś dzikie zwierze.
Co sądzicie?
EDIT: na dzień dzisiejszy wybieram jednak wyprawę pod namiot na dzień lub dwa.