>>509809
ja tam nigdy nie byłem fanem ćpania od lekarza. kiedyś gadałem z 1 narkomanką o tym, że dali mi przy kolonoskopii max dawkę fentanylu czyli bodajże 350 mcg i do tego kawałek tabletki midazolamu ułamany chuj wie czym bo kształt miał nieregularny jak menstruacja 50-latki. no i oczywiście niezbyt mnie to znieczuliło. ta narkomanka powiedziała, że trzeba było prosić o więcej
>aż będzie dobra pizda
ja tak nie uważam. nigdy nie ćpałem częściej niż raz w tygodniu i jeśli już, to w domu. trochę wstyd, żeby obcy ludzie, lekarze, oglądali mnie napierdolonego. nieważne, że codziennie mają takie widoki. to, że w rosyjskich więzieniach/koszarach/czymkolwiek codziennie kogoś gwałcą nie znaczy, że tam pójdę i wypnę dupę. jedyne, do czego czasem by się przydał lekarz, to ewentualna pomoc gdyby niechcący przedobrzyć. ale to lepiej mieć ogarniętego towarzysza. kiedyś wciągnąłem 2/3 tej dawki furanyl-fentanylu, którą przyjąłem tydzień wcześniej. bo byłem zmęczony i wiedziałem, że mnie mocniej klepnie. nigdy wcześniej po tym nie zasnąłem ani nawet nie chciało mi się spać. a tu po 2/3 dawki straciłem przytomność na kilka minut. no nie są to najbezpieczniejsze zabawki do używania w domu. inb4 ułomek nawet nie wie, ile to było mcg. no nie wiem, bo to była pokruszona tabletka z dopków. w ogóle nie lubię pochodnych fentanylu, czuć po tym gównie takie chemiczne strucie. o wiele lepsze było rozpuścić o ile pamiętam 20 mg u-47700 w paru mililitrach wody i siup per rectum. to były czasy, kiedy gówno poprównywalne w działaniu do morfiny można było kupić bez przypału i robienia z siebie idioty w jakichś poradniach leczenia bólu. no ale trudno, zabrali i nie ma. nie jestem jakąś kalitą, żeby koniecznie musieć ćpać.