Żeby ludzie budowali trwalsze, bardziej szczęśliwe i wartościowe związki należy:
Narzucić monogamię (hipergamia i poligamia zostają wtedy regulowane, zamiast wspierania)
Karać zdrady, zamiast na nie przyzwalać (dziś nawet kobieta w małżeństwie może zdradzić, zataić to, a potem żądać alimentów na siebie, czy zabrać dzieci, ponieważ prawo nie chroni ojców, nie każe alienacji, nie ma opieki naprzemiennej)
Nie pozwalać na rozwody z błahych powodów, co miałoby za zadanie uczyć ludzi cech wartościowszych, komunikacji, wspierania i docierania się, porzucenia egoizmu
Wzmocnić małżeństwo poprzez kulturę, ale i zmianę prawa, zamiast wmawiać kobietom, że to kariera jest ważniejsza, niż mąż, dzieci, rodzina (wskaźnik dzietności jest tragiczny, wymieramy)
Wzmocnić represjonowanie płytkich cech, materializmu, wiązania się jedynie dla atrakcyjności fizycznej, czy z powodu zasobów/pieniędzy
Seks i dzieci tylko w małżeństwie, a nie z kim popadnie (przez co nie byłoby sytuacji gdzie 20% mężczyzn uprawia seks z 80% kobiet, te nie mogą zmusić ich do monogamicznych związków, często zostają samotnymi matkami, a reszta mężczyzn staje się nieproduktywna, sfrustrowana i nieszczęśliwa przez samotność)
Brak nagród finansowych (transfery socjalne) za rozwód (wyłudzenie alimentów, zrzucenie obowiązku z trwania „w zdrowiu i chorobie”) czy rozstanie (w tym za bycie samotną matką)
Zakaz wprowadzania parytetów tylko dla kobiet, czy programów pomocowych, darmowych kursów i szkoleń tylko dla kobiet – ot zakaz uprzywilejowania kobiet
Powrót do elitarności studiów, czyli tylko dla jednostek najinteligentniejszych. To spowodowałoby szacunek do wyższego wykształcenia. Takie też dawałyby więcej, niż jak dziś – tylko papier. Mamy wiele magistrów, którzy nie nadają się do pracy, robią kariery na kasie w Biedronce, a jednocześnie mają się za bardzo mądrych z powodu skończenia niestety ale mało jakościowych studiów. To w efekcie powoduje wzrost wymagań kobiet wobec mężczyzn (kobiety uzyskują wyższe wykształcenie częściej). Ewentualnie idąc programem lewicy należałoby pomóc mężczyznom dorównać kobietom w zdobywaniu wyższego wykształcenia, bo jest nierówność na korzyść kobiet. Jak dla mnie cały system nauczania jest do zmiany, ale to dłuższy temat.
Dalsze nauczanie cech wartościowych w społeczeństwie, dojrzałości społecznej i emocjonalnej, zamiast podążania za bardzo płytkimi i powierzchownymi celami.
Nauczenie kobiet, że oprócz wymagania też powinny wnosić wartość dla mężczyzn mających mniej, co jest kompletnie przeciwne do wyniszczającej, roszczeniowej hipergamii
Delegalizacja feminizmu wprowadzającego podziały damsko-męskie, nastawiającego kobiety przeciw mężczyznom i wmawiającego, że są płcią lepszą, niż mężczyźni. Szkody już widzimy: niska dzietność, najniższy poziom szczęścia obu płci w dziejach, a kobiet szczególnie, plaga rozwodów, plaga ludzi samotnych, zjawisko gejów, plaga samotnych matek, plaga ludzi nieprzywiązanych do niczego i nikogo, zjawisko nienawiści do płci przeciwnej (choć tolerowane jakby tylko u kobiet) i wiele więcej.
Wspierać mężczyzn w budowie swojego statusu i zaradności
Informować kobiety, że mogą być niezadowolone z większości mężczyzn, gdy urośnie ich status – przynajmniej jeśli nie będą nauczone wspierania, dawania i rozumienia słabości mężczyzn (rozwiązanie problemu luki empatii tyczącej mężczyzn)