jesli jakims cudem
>mam
dziecko, to, albo
>nieswoje
to nie wychowywalbym go bo to nie moje dziecko. gralbym w starcrafta zastanawiajac sie nad metafora tworcow tej gry i probowal poraz n'ty dojrzec model scaraba. bo co mnie to obchodzi ze istnieje dziecko? nie pierwsze, nie ostatnie. teraz tez istnieje w kurwe dzieci, i jestem im cos winny? no niech sobie zyje berbec, szanuje ze zyje, ale nie jest wart atencji mojej bo istnieja kosmicznie wazniejsze rzeczy
>moje
bym je zabil odcinajac glowe nozem (staralbym sie jak najszybciej bo nie o cierpienie tu chodzi, tylko o krwawienie), krew bym pil niczym sok pomidorowy, cialo bym zjadl, wnetrznosciami otarl twarz, bo entropista here
white here