Zgadza się, ukradłem
Ale tylko głupi by nie skorzystał
Mam na imię Alicja Lewandowska. Mam męża, nazywa sie Adam. Mamy także wspaniałego syna - Mikołaja. Mikołaj właśnie zmienił środowisko. Pierwszy rok w liceum. Bardzo sie bałam. Na początku było wszytsko dobrze, znalazł sobie kolegów. Całkiem mili.
Za namową kolegów zaczął grać w nową gre. Nazywała sie Flight Simulator, specjalnie wzięłam pudełko żeby nie pomylić sie w nazwie.
Syn grał w multiplajer, tzn. ze swoimi kolegami jednocześnie. Wszystko było ok, każdy z nich miał swój własny samolot, mój syn miał Samolot Tankowiec, bardzo sie z tego cieszył. Pewnego dnia, gdy grał, usłyszałam dziwny fragment romowy. Mój syn mówił do kolegów " zwolnijcie, bo nie umiem wsadzić rury i Was przelecę". Wydało mi sie to dziwne…
Gdy Syn skończył grę, postanowiłam z Nim porozmawiać, ponieważ w Radiu Maryja mówili, jak ważne jest to aby rozmawiać ze swoimi dziećmi o ich problemach i kłopotach. Niczego się nie dowiedziałam. Wydawało mi się że wszytsko jest w jak najlepszym porządku.
Syn wraz z kolegami zaczął grać bardzo dużo, dziennie spędzał przed komputerem całe popołudnie. Gra odcisnęła swoje piętno w jego realnym życiu. Syn zaczął bawić się w samolot, ciągle mówił mi że kiedyś mnie przeleci. Czułam się wtedy nieswojo, ale wiedziałaż że syn nie ma złych zamiarów. Wydawało mi się tak do czasu, gdy zadzwoniła mama SZymona, jednego z kolegów mojego syna. Powiedziała że właśnie toczy się bardzo niepokojąca konwersacja pomiędzy moim synem a szymonem. Byłam akurat w pracy, więc poprosiłam aby mama Szymona mówiła na bieżąco o czym rozmawiają. Rozmawiali oczywiście o grze. Mikołaj mówił do Szymona, że jak dzisiaj do niego przyjdzie to go przeleci, wsadzi rurę w otwór i zatankuje do pełna. Mama Szymona bardzo sie przestraszyła, jednak uspokoiłam ją, mówiąc że dzici rozmawiają o symulatorze latania.
Gdy wróciłam z pracy syn oznajmił mi że idzie do Szymona. Zażartowałam, żeby tylko trafił rurą do dziury. Syn powiedział że nie muszę sie o to martwić bo dziura jest duża i łatwo w nią trafić. Uśmiechnął sie i wyszedł. Po gdodzinie telefon. To była mama SZymona. Płakała przerażona mówiąc że mój syn rozsadził odbyt Szymona. Bardzo sie przestraszyłam i pojechałam tam od razu. Ten straszliwy fakt okazał się prawdą. Biedny Szymuś siedział na zakrwawionym łóżku. Cała krew wydobywała sie z, teraz już dużego, odbytu Szymka. Zapytałam sie syna dlaczego to zrobił, co mu wogóle przyszło na myśl. Odpowiedział że bawili sie w samoloty. On był tankowcem i miał zatankować Szymka, lecz dzióra okazała sie za mała, więc wsadził rurę na siłe, rozrywając przy tym odbyt Szymka. Wiem że nie jestem pierwsza, ani też pewni nie ostatnia, ale prose Was, uważajcie na swoje dzieci, najlepiej zabierzcie im te dzieło szatana zwane potocznie komputerem. Dziękuje za wysłuchanie, pozdrawiam
W razie czego zostawiamy nr do telefonu zaufania gdybyś kiedyś poczuł/a się gorzej, bądź potrzebował/a pomocy psychologicznej, jest to telefon zaufania, nie bój się skorzystać. 116 111