Mam takie dziwne podejście do świata, że każda rzecz ma swoje idealne miejsce. Jak idę drogą i widzę leżący patyk czy kamień to często biorę ze sobą i rzucam gdzieś indziej.
Całe lata gdy chodziłem na spacery czy biegać to robiłem takie rzeczy i zostało mi to do dzisiaj. Złamię jakąś gałązkę na 3 części, bo tak, rzucę kamień do jeziora, bo tak.. nie mam na to wytłumaczenia, po prostu czuję, że robię coś dobrego.
Tworzyłem też przedziwne mikstury z jedzenia żeby je wylać w konkretne miejsce. Czasami rozsypuję sól po podłodze albo ochlapuję wodą ściany. Nie potrafię przejść obok leżącego na podłodze włosa obojętnie, przeszkadza mi. Wszystko robię bardzo szczegółowo często liczę np. do 60 zanim wstanę z krzesła, czasami dochodzę do absurdów i nie ruszam się godzinami z miejsca na zmianę puszczając sobie piosenki w głowie i odliczając sekundy, łącząc je w minuty, które każda coś symbolizuje. Najbardziej lubię liczbę 3, bo ona jest dla mnie doskonała, ale po niej jest 5, która jest kolejną w ciągu fibonacciego, następnie 8, 13 no i szczęśliwa 21. Nie poczekalibyście 21 minut przed zrobieniem czegoś tylko po to żeby mieć pewność, że wszystko się ułoży? Jest to denerwujące czasami, ale bardzo ułatwia życie, bo np chcecie iść z punktu A do B żeby coś zrobić, a im dłużej zwlekacie tym więcej pomysłów przychodzi do głowy i ostatecznie po drodze robicie jeszcze C, D, E, kilka pieczeni na jednym ogniu.
Dlatego medytacja to dobra rzecz, wyciszacie umysł i planujecie wszystko do perfekcji.
Wiele razy popełniłem jakiś błąd, bo pospieszyłem się o 5 sekund. Zrobisz krok za dużo i obserwujesz efekt kuli śniegowej jak ze zwykłego zalajkowania zdjęcia na fejsie zwracasz na siebie uwagę 10 osób i za tydzień masz nieproszonych gości.
Życie nie jest łatwe anoni i wymaga poświęceń, jeśli chce się mieć spokój i czuć dobrze.