Hm.. Ja nic okrutnego nigdy nie zrobiłam poza rubasznym rechotem z żenujących spierfoolin, taki rodzaj wyparcia obserwowanej chujni… Bardzo ich to zawsze boli, baardzo, nie wiem co ja mam w sobie że tak dobrze triggeruję gejskie niedojeby w necie i irl. Tylko to mi przychodzi na myśl jako grzech i coś co komuś ciężko zaszło za skórę i zabolało.
Dużo się bawiłam w aktorkę też i lubiłam sprawdzać jak daleko mogę sprowokować ludzi do pójścia >w cień<, prowokując socjopatów do posuwania się dalej w "zbrodni", taki Fight Club w głowie trochę, tylko, że ja nie biłam metaforycznie i nie.
Prowokacja… Szympansu…
Śrubokręt… Dokręcanie śrubek żeby uwierały kurwę…