parę lat temu zrezygnowałem z pracy. byłem tak przerażony zapierdolem w kołchozie że poprzysięgłem sobie że nigdy więcej w takie miejsce nie pójdę i albo znajdę pracę w biurze albo zdalną albo się zapierdolę. dobijam 30. 100% hikikomori. zero pomysłu na siebie. gdy patrzę na innych ludzi i co osiągnęli oblewa mnie zimny pot. dostaję paraliżu od razu gdy próbuję się nauczyć jakiejkolwiek nowej umiejętności. nie wiem jak zacząć. czy iść w samouctwo? czy iść na kurs? nie wiem ile mi to zajmie. nie wiem czy dam radę. porównując się z ludźmi na rynku pewnie i tak byłbym kompletnym gównem którego nikt by nie zatrudnił. nawet nie myślę o wyprowadzce bo to dla mnie jest tak abstrakcyjne jak wyobrażenie sobie koloru albo kształtu którego nie ma. dochodzi nawet do tego że po obudzeniu się odpalam kompe, muzykę i śnię na jawie ang daydreaming kilkanaście godzin, nadchodzi noc i kładę się spać. czasem nawet i kompa nie odpalam tylko po wstaniu z tapczana rozkładam się w fotelu i tyle. ostatnio zacząłem grać w tales of arise i o niczym innym nie myślę jak o życiu w nowej krainie z czystą kartą i przeżywaniu przygód
interakcja z ludźmi staje się coraz dziwniejsza, taka bardziej obca, odległa jakbym zapominał co to jest człowiek i jak się poruszać w tej rzeczywistości. kompletnie odzwyczaiłem się od poprzedniego stylu życia. teraz normalne dla mnie jest szczanie w butelkę a myśli bohatyrskie wzbudzają coraz mniejszy niepokój, ulegają spowszednieniu. mój umysł pogrąża się w mroku a serce zamienia się w grobowiec. zaczynam czuć się jak cień samego siebie. nie wiem czym jestem ani co tu robię. znikąd pomocy a kontaktem ze światem zewnętrznym są jedynie okazjonalne posty na katolickim forum internetowym. nigdy nie miałem kolegów ani tym bardziej loszki. jakoś mi się nie chciało. poza tym zawsze w kontaktach było czuć ekstremalny dyskomfort przez ogromną przepaść mentalną. mój small talk nie istnieje. nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi ani nawet mi się nie chce. inni od zawsze byli dla mnie enpecami. mamy zupełnie różne zainteresowania, aktywności, życia. jestem zepsutym puzlem z zupełnie innej układanki
spać mi się chce. jakbym miał skąd to pierdolnąłbym złoty strzał, zasnął i miałbym problemy z głowy. chociaż ktoś musiałby mnie za rękę poprowadzić bo nigdy nie ćpałem i nie wiem jak in2. czasem śni mi się że jestem rozproszony w mroku, przed sobą mam monitor i steruję swoim ciałem gamepadem. wychodzę wtedy z domu i robię różne rzeczy. a może to nie sny?
popłakałem wykurwiam