Użytkowniczka Gabriela Kalita
Moja matka to mnie nie chciała z domu wypuszczać w ogóle całe życie i właśnie pochwalała piwniczenie, dlatego wyrosłam na porytą, nieogarniętą społecznie ćpunkę, kalekę społeczną. Nawet teraz jak poinformowałam ją że się wyprowadzam w pizdu to mi telefon zajebała, żeby sparaliżować mnie w tym, żebym została. Żal mi jej, bo tak jej zależy żeby mieć normalną córkę, żebym miała dzieci, rodzinkę, spokój, pracę, ale ja tak nie mogę żyć… Po prostu nie mogę. Nie jestem szczęśliwa z nimi w domu. Męczą mnie swoją nijakością, oglądaniem meczów piłkarskich, Ranczo, gotowaniem codziennie regularnych posiłków, byciem poprawnym do bólu, stary ma hobby że ogląda zwierzynę i ptaki przez lornetkę. Nudny czub. Naprawdę żal mi w chuj mojej mamy 😣. Z drugiej strony ja tak nie mogę żyć. Potrzebuję narkotyków, potrzebuję jako tako imbiru, ryzyka, silnych przeżyć, intensywności, koloru. Kurwy psychiatryczne podkleją to pod jakieś borderline śmieszne, a prawda jest taka, że to żadna choroba czy zaburzenie. Każdy ma prawo mieć swój smak, swoje ciągoty, a mnie kręci właśnie intensywność. Nie uważam tego za chorobę czy zaburzenie, to jest po prostu moja osobowość. Taka jestem. Mam do tego prawo. Niech kurwy psychiatryczne wpierdalają swoje ziemniaczane przeżycia dzień w dzień, niech żyją rutyną, ale niech mnie nie szufladkują jako świra czy odmieńca, bo lubię coś innego niż większość procesorów. Moja mniejszość też nie jest taka znowu mała, takich ludzi jak ja jest całkiem sporo. Jak zrobiłam ankietę na grupce Facebook z pytaniem kto inhalował dezodorant to wyszło sporo ludzi, do 40% nawet, no, jedna trzecia. Myślę, że to oddaje wyraz temu ile jest tych innych ludzi mojego pokroju ciekawych smaku życia - picrel.