>>285566
W 7 klasie wkurwiał nas młodszy chłopak. Znęcalismy się nad nim, a on się śmiał i nadal nas wkurwiał. W końcu rzycilismy nim o parapet na korytarzu. Kilka dni potem wezwali nas do dyrektorki. Przyszła matka tego chłopaka na skargę, bo miał złamany obojczyk. Sprawa się rozmyla, nawet matki nie wezwali. To mnie rozzuchwaliło, co dało chujowe efekty potem.
Tym efektem była zawodówka.
To taki poprawczak z nocowaniem w domu. Szkoła miała 1200 uczniów, z czego 1/3 techników, a reszta zawody.
Na początku 1 klasy poszliśmy na wagary. Dyrektor skazał nas na sprzątanie terenu szkoły. Dali nam szpadle, grabie i inne takie. W napadzie głupoty rozjebaliśmy tymi narzędziami starą Skodę, która stała w rogu parkingu. Szyby, spruchniala karoseria wszystko rozbite.
Kiedyś Krynio podpalił czytelnię,
klient z równoległej klasy zajebał gościowi kastetem,
ojciec jednego gamonia próbował przejechać samochodem jego prześladowców
sam miałem dwa razy złamany nos, a w 3 klasie cały dzień chodziłem z klamką gazową na handel.
Mistrzostwo świata było kiedy chłopak o ksywie ufo dał się wkręcić śmieszkom, którzy chcieli kupić granat. Ufo zamówìł to u jakiegoś kuzyna, a śmieszni się zesrały. Potem musieli płacić jakby kupili 2 sztuki. Lata 90 w moich okolicach to była bonanza