Jestem aspołecznym gówienkiem, jedyne czym mógłbym się pochwalić w CV to to, że od ponad 10 lat lurkuję czany, oglądam pornuchy, z doskoku gram w gierki i oglądam anime.
Tak naprawdę zdołałem już najebać lekką ręką tysiące postów o różnorakiej treści, na przeróżnych forach, czanach, stronach społecznościowych, a co najmniej dziesięć razy tyle przeczytać. Przekopałem się przez więcej anonimowych wysrywów niż niejeden uczelniany cwel przekartkował książek. Bo jako, że moje zajęcie to głównie nicnierobienie to miałem i nadal mam na to czas, a to oznacza kurwa całe godziny beztroskiego przewijania tekstu. Można więc chyba powiedzieć, że jestem osobą w miarę inteligentną i oczytaną. Co z tego, że moja wiedza ogranicza się do memów i past, a chuj wbijam w wiedzę akademicką? Nie czytam po prostu tego co muszę, a to co lubię. Zresztą 12 lat w edukacyjnym kołchozie i zdana matura w zupełności wystarczą, żeby człowieka uświadomić, dać mu wędkę w postaci wiedzy i zdolności rozumowania.
Ale dla mojej rodziny i najbliższych osób jestem nikim, jestem psychicznie chory, pierdolnięty dokładniej rzecz ujmując, ułomkiem, tylko dlatego, że pewnego dnia znudziło mi się socjalizować, zacząłem mieć wyjebane w normickie życie i przestałem się odzywać do ludzi, bo nie czułem i nadal nie czuję w tym większego sensu.
Próbowali mnie przywrócić do "życia", socjalizować, namawiali, "anon idź w świat mody, kup sobie fajne ubrania, meble, zacznij rozmawiać z ludźmi, poznawać nowych znajomych, zapisz się na basen, idź do kina". "Nawet dla takich ułomków jak ty znajdzie się praca, możesz podawać cegły, nosić kartony, obierać cebulę, cokolwiek, tylko nie siedź już tak, bo nam się przykro robi, że jesteś taki samotny, przygnębiony, bez przyszłości"
Wozili mnie kurwa po jakiś cwelach psychologach, wciskali tabletki i co i gówno. Nie dość, że to nic nie dało, to jeszcze bardziej tych śmieci znienawidziłem, za to, że są tacy nachalni, że mi wchodzą butami w życie, że się narzucają, wymagają, stawiają jakieś żądania.
I co pokazał czas? Że jebane cwele są zmuszeni brnąć w swoją gierkę coraz głębiej… najpierw noszenie maseczek, teraz szczepionki, a jutro czip w dupę. I wyszło kurwa na to, że to ja miałem rację, że Arbeit macht frei nicht kurwa, że nie warto było robić nic, że pompowanie Żyda nie wyszło na dobre i system zaczął wpierdalać swoje dzieci niczym Saturn z obrazu Goyi.
Bycie nikim w tym jebanym świecie to jedyna opcja, jeśli chce się być kimś la samego siebie..