>>241577
Fury Edge od Healthy Rips i tyle w temacie. Na vapefully.com kupisz teraz za 640 + polecam kapsułki do ładowania za 50 ziko,bo są zajebiste. Powiesz "Olaboga! Ile to cziperków!", ale prawda jest taka, że to inwestycja, bo będziesz w stanie osiągać podobne efekty mniejszymi ilościami i zaczniesz oszczędzać albo wpadniesz w taki ciąg ze wyjdzie na to samo, ale przynajmniej będzie grubo. W tej cenie masz:
+ ścieżkę powietrza i pary z materiałów bezpiecznych, jak stal nierdzewna, szkło i silikon medyczny atestowany przez Panów Amerykanów, a nie Chuj-wi-cjo z kraju zabójczego nietoperza, by po czasie uszkodzić sobie płuca aluminiowym pyłem a na deser dostać raka od toksycznego plastiku trochę koloryzuję, ale akurat aluminium to lipton - poczytaj
+ płynną regulację co do stopnia w standardowym przedziale temperatury potrzebnym ci do użytkowania
+ cholernie szybkie nagrzewanie (kilkanaście/dziesiąt sekund, zależy jak wysoko ustawisz)
+ wprawdzie niewymienną, ale jednak baterię, która pozwala na te kilka użyć w dowolnym miejscu i czasie
+ ładowanko via usb typu C, czyli reanimacja po rozładowaniu jest kwestią minut
+ sprzęt mieszczący się w dłoni co pozwala na ukradkowy atak
+ akcesoria potrzebne do konserwacji, przejściówę na szklane gadżety ze szklanym ustnikiem w zestawie, sito na oleje, taki śmieszny gumowy kaptur co go sobie na głupi łeb w sensie ustnik zakładasz i trochę mniej jebie + w kieszeni/torbie się nie upierdoli
Zapraszam kolegę do XXI wieku, w którym można upierdolić się dawką 0,05 i przy otwartym oknie, jak mama wpadnie za parę minut, to nie zapyta się "co tak śmiesznie pachnie?" a o wydychaniu poza nie, lub świecie zewnętrznym gdzie wiater wszystko w pizdu goni, już nie wspomnę. To jest sztos. To jest technologia. To jest przyszłość.
Efekty są trochę inne niż przy klasycznym użytkowaniu - o wiele bardziej rozbudowany jest ten aspekt "terapeutyczny", czyli dobre samopoczucie i humorek towarzyszą ci długo po tym jak zejdzie z ciebie tetrahydrokannabinolowy peak. Ten jest akurat trochę krótszy, ale co z tego, skoro zamiast spalić jednego eko personala z 0,15 i mieć radości na jakieś 3 godziny, można się bawić małymi dawkami przez cały wieczór.
No a smaczek jest fajniutki głównie jak działasz na niskich ustawieniach temperatury. Jak się lubi jechać do końca, to polecam bubbler/bongo, bo mimo, że filtr wodny zajebie trochę efektywności, to jednak para jest przyjemna i w ogóle nie ma to jak zagrać na wodnym saksofonie nabitym plasteliną i rozkręconym na maksa patrząc, jak momentalnie mleczy się komora. :3
Polecam sprzęt. Polecam vaporyzację ogółem. Pozdrawiam! xD
Tylko ostrożnie z tym, żeby się z casuala nie wpierdolić w regularnego użytkownika - bo to dobre gówno nam to umożliwia. Jeśli natomiast jesteś już zielonym junkie, to nie możesz zrobić nic lepszego dla swojego spierdolonego nałogu poza rzuceniem tego w pizdu jak wydać pitos na vaporyzator. :3