nie da sie wyjsc ze spierdolenia
to bycie outsiderem, kims innym, nie w zlym nie w dorbym sensie, to ktos kto nie pasuje do spoleczenstwa, nie rozumie tyych wszystkich konstruktow i nie chce ich podtrzymywac, co nie znaczy ze nie potrafie takiego small talku przeprowadzic zupelnie, potrafie sie nauczyc ale meczy mnie on i jesli nie mam ochoty i siły to bede prowadzil rozmowe tak by sie rozmowaca wkurwil albo odpierdolil uznajec mnie za spierodlonego wlasnie
mniej konkretnie, spierdolenie to niezrozumienie, mnie przez innych i innych przeze mnie, najblizszych, ludzi ktorzy mnie nazywaja przyjacielem ja tak nie nazywam a ci ktorych ja za takich postrzegam mnie nie nazywaja w ten sposob, potrafie ludziom ktorych znam cale zycie nie powiedziec tego co z latwoscia puszczam dopiero co zapoznanym osobom, bo tak
anon w pewnym sensie to zwyczajnie ktos kto przeglada chany, jeden rucha, inny lubi czolgi, kazdy z nas ktory nie atencjonuje sie i nie zdradza swoich prawdziwych danych, bo nie chce, bo to neiptorzebne, bo tutaj w jednym tredzie 20glosow moze byc glosem jednego idioty albo schizofrenika, bo moze tu siedza same podwieki mlodsze ode mnie a moze same prowanasale
anon to twor czysto informacyjny, w przestrzeni internetu liczy sie tylko to co ma do powiedzenia on, i co mu na to siec odpowie, albo i nie, bo ignoracnaj to tez jakas reakcja, jedynie mysli, koncepty, czy to burzliwe dyskusje czy sranie z dupy do mordy
anon to po prostu ja, mnostwo sprzecznych zainteresowan, pogladow, ktore tutaj moge wydobywac bo nikt nie widzi tak naprawde (no chyba ze admin kurwa) w ktorych fredach sie udzielam i jak bardzo nie ma to sensu, kazdy fred to kompletnie nowa opowiesc zbudowana na calej tej historii ktora w niego wnosze i o ktorej tylko ja wiem
kurwa mialo byc o spierdoleniu a zaczalem pisac raczej o anonie, ale w sumie chuj z tym, bo anon znaczy spierdolony i tyle