>>192341
>boge drogi co za zezuncja z wykopkow i ich hehe powiedzonek
Nie czytało się Magicznych Przygód Kubusia Puchatka, co nie?
CZĘŚĆ DWUNASTA: WHERE IS BECON
Była ciepła kwietniowa noc, gdy niespokojny Prosiaczek obudził się w jakimś domku, nic nie widział, myślał, że jest w jakiejś saunie, tylko ten smród, chatka wyglądała jak melina, bo to była melina, brud, smród i orzeszki, i jeszcze dym z papierosów. Prosiaczek niespokojną, drżącą dłonią zaczął budzić leżącego obok Kłapouchego:
– Kłapouchy, Kłapouchy, mi się chce dupczyć!
– Prosiaczku, zamknij ten walący rondel i śpij, a jutro wyskoczymy do remizy na dziwki. Oki?
– Ale Kłapku, ja chcę teraz…
– To se kurwa zwal kunia!
I nasz Kłapouchy zasnął, a niespokojny Prosiaczek po cichu wstał i gdy się rozejrzał zobaczył w kącie leżącego Tygryska obejmującego Kangurzycę, obok nich leżało Maleństwo z głową rozpieprzoną na pół, w drugim kącie leżał pan Sowa, który trzymał krzysiowego fleta, w trzecim kącie zuważył Królika obejmującego Heraklesa za 3.40 i mamroczącego pod nosem: …mam cię, zjem cię.., a w ostatnim rogu zobaczył przez gęste kłęby dymu Puchatka, który po prostu sobie spał. Prosiaczek po chwili zastanowiania podszedł do niego i zapierdolił mu laćkiem, którego znalazł przy Kłapouchym. Puchatek podskoczył z bólu, bo dostał w plecy, które po wczorajszej libacji wyglądały jak mózg pilota w samolocie z winkiem.
– Młoda foka – zawieśniaczył angielszczyzną Kubuś – Hu łont tok łif mi et dis tajm?