Pierwsza praca to nie sa latwe rzeczy dla anona. Dzis nie pospisz, strach, chec ucieczki i rezygnacji, zdenerwowanie. Rano przed wyjsciem bedziesz sie czul jak skazaniec ktory zaraz zginie. Niewsypanie bedzie potegowac chec rezygnacji - przeciez normalnie o tej godzinie jeszcze spales a teraz musisz wychodzic? Szyt tego nastapi gdy bedziesz sie zblizal do miejsca pracy i po czesci jest to uzasadnione bo po dojsciu na miejsce wpadasz w tryby na ktore nie masz juz wplywu. Kaza ci cos robic cos czytac, same nowe osoby ktorych imion nie znasz mimo ze sie przedstawily 5 minut temu a teraz glupio wyjdzie jak sie zapytasz. Z czasem nie jest latwiej. Przez pierwszy tydzien bedziesz lecial na energi ktora miales wczesniej ale pozniej nadejdzie czas na zmeczenie. Odczujesz ograniczenie snu.Ale najgorsy jest brak czasu na cokolwiek. Po powrocie z pracy zaczniesz czuc jak mija kilka chwil i musisz juz klasc sie do lozka. Nic nie bedziesz w stanie zrobic bo na wszytko bedzie malo czasu. Po kilku tygodniach bedziesz psychicznie wykonczony. Najgorsza bedzie swiadomosc ze teraz to juz tak na zawsze. Swiadomosc ze to nie jest jakis ciezki okres ktory niedlugo minie, nie, teraz juz ciagle bedziesz pracowal i nikt cie od tego nie uwolni. Byc moze rzucisz robote ale w koncu pojdziesz do kolejnej i tutaj niestety -
wszytko bedzie znowu tak samo, ten sam strach przed pierwszym dniem, ten brak czasu na cokolwiek, te dni uciekajace z predkoscia swiatla. Okresy bezrobocia powoduja ze wszystko sie resetuje i psychika zaczyna dzialac od nowa. Im gorsza robota tym bardziej uderzajaca jest rowniez swiadomosc przegranego zycia, juz nie bedziesz kims, juz nic nie osiagniesz. Wszytkie mozliwosci na osiagniecie czegos spieprzyles i jestes w miejscu w ktorym jestes. Nie masz drugiej szansy.
Milej pracy anonku.