liceum pierwsza klasa, gdy zaczynałam z kodeiną i potężnie klepała, robiłam regularne przerwy zdyscyplinowana, lurkiwalam sobie zgrzana i było mi fajnie. Kofeina też działała jakoś magiczniej w przerwach od kodeiny. Szlugi smakowały wtedy świeżej. Wtedy mi było najlepiej. Chociaż w sumie nawet lepiej mi było, gdy nie dopuszczono mnie do matury z chemii, bo miałam 49,9% obecności z chemii. Przez to miałam rok do matury i nic do roboty i mogłam zamulać w piwnicy i lurkować nagrzana, to to w sumie najpiękniejszy okres jaki wspominam. Waliłam wtedy tylko kodeinę, a nie wszystko jak teraz. Najgorzej, że we wszystko oprócz kodeiny wyjebała mnie jedna osoba.