Oczywiście, że tak. Prawie każdy człowiek mający jakieś resztki romantycznej duszy ma. Posiadanie waifu to nic innego jak pałanie miłością do wyidealizowanego obrazu kobiety w swojej głowie i pewnie istniało już od setek lat.
Obecnie sporą część "waifu" (czyli po prostu animę, obraz idealnej kobiety w głowie mężczyzny) stanowią postacie fikcyjne bo mózgi ludzi nie są jeszcze na tyle rozwinięte by w pełni odróżnić to co się dzieje na ekranie od rzeczywistości i dlatego ludzie oglądając filmy czy seriale mogą się np. wzruszać albo być strasznie zdołowani gdy ich ulubiona postać umiera czy coś złego jej się dzieje.
Kiedyś przecież większość młodych chłopaków pewnie ciągle myślało o jakiejś Poli Raksie czy innej Monroe. Nawet „Cierpienia Młodego Wertera potrafiły nieźle ryć banie. Teraz świat poszedł do przodu i za pośrednictwem technologii można naprawdę czasami odnieść wrażenie że kocha się jakąś kobietę która nigdy nie istniała, bo odnosisz iluzję, że mimo ekranu/wymiarów które was dzielą zdaje ci się że wytworzyła się między wami jakaś więź (tzw. parasocjalna). Narażone na to są szczególnie jednostki które nie mają zbyt dużo kontaktu z prawdziwymi kobietami i sobie żyją w tym wyidealizowanym świecie.
Trzeba wspomnieć także o tym, że to nie jest tylko męska tendencja, i jest nawet dzisiaj sporo kobiet które też strasznie mogą się zakochać w jakichś śpiewających Koreańcach z którymi nigdy nie dane im będzie być czy postaciach z komiksów.