Kurwa przypomniało mi się jak byłem w gimbazie i w 3 klasie stwierdzili, że niemiecki nie jest już obowiązkowy xD ale na lekcje trzeba było chodzić. nigdy się specjalnie nie przykładałem do tego języka, bo nie potrafiłem nic zapamiętać. jak angielski lubiłem, bo gierki filmy i muzyka po amerykańsku, tak niemiecki to było dla mnie jakieś nieporozumienie.
no, ale jakieś tam dostateczne wyciągałem, no, ale jak powiedzieli, że można mieć pizde na koniec to się zaczęły inby xD całe lekcje zlewka totalna, słuchanie muzyczki, wpierdalanie jedzenia, rysowanie gołych bab w zeszycie. chyba pierwszy raz kiedy zacząłem dostawać uwagi za zachowanie xD
no i oczywiście na koniec dostałem ten słynny niedostateczny, bo średnia z jakiś 10 ocen wyniosła kurwa równo 1.
no, ale potem zaczęło się liceum i niemiecki znowu obowiązkowy xD pierwsza lekcja i pytania do uczniów jak się nazywacie, co lubicie no i oczywiście jaką mieliście ocenę na koniec gimbazy xD no i nie chciałem kłamać, ale żeżu mocno.
potem chciałem to jakoś nadrobić w sensie ten stracony czas, ale już się nie dało, bo literalnie nie potrafiłem nawet poprawnie czytać wyrazów i wymawiałem je po polsku zmieniając brzmienie. nie wiem jakim cudem mnie przepuszczała, bo średnia to było ledwo 2 co roku, ale mnie chyba lubiła, bo nie odwalałem za mocno, chociaż całe książki i zeszyty pomazane w kutasach, swastykach i zmienianie płci postaciom xD
jedyne co przez 6 lat nauki niemieckiego zapamiętałem to alles klar i also dan los cz jakoś tak xD