Siema anony, chciałem opowiedzieć genezę tego, że jestem porażką wychowawczą. Trochę mi z tym ciężko i musze komuś o tym opowiedzieć.
Moje uświadomienie w tym temacie zaczęło się rok temu, 30 września:
>lvl 15
>żyjesz na wypizdowie pod Warszawą
>kato-szurowa rodzinka
Po grubszej kłótni z matką o poglądy (w skrócie: nie chciałeś iść do bierzmowania, bo dojeżdżasz do szkoły 1,5h i nie masz na to czasu i ci nie zależy). Nie dajesz znaku życia do następnego rana, wracasz do mieszkania.
/mieszkasz sam od 13 lvl ale o tym za chwile/
Tej nocy spałeś u dziadków, jedynej części rodziny, która jest ci bliska i przed którą potrafisz się otworzyć.
Gdy przychodzisz do mieszkania: zjeba od matki, pół emocjonalna pół jak śmiesz gówniarzu. Ważną rzeczą, o której się wtedy dowiedziałeś to to, że twój ojciec jest alkoholikiem. Nagle momenty w których go nie było nabrały innego światła. Mianowicie taty prawie nigdy nie było w twoim dzieciństwie, od rzeczy typu: kopci pety zamiast iść się z tobą pobawić po to, że nie odbiera cię kilka razy z przedszkola i siedziałeś tam do 21 we łzach, dopóki nie odebrał cie dziadek. Pewnie dlatego, że często zastępował ojca jest dla ciebie tak ważny.
W międzyczasie twoja (zdiagnozowana już) depresja zaczyna się pogłębiać, wpadasz w (najpierw) pety, potem trochę alko (ale starasz się w miarę ograniczać bo skłonności do alkoholizmu dziedziczne).
Święto Zmarłych 2019:
Matka wysyła cię z ojcem na groby, chcesz w końcu porozmawiać o tym o chuj właściwie chodziło. Nie wytrzymasz bez nikotynki, wyjmujesz camelka chyba zapominając, że siedzisz w samochodzie z rodzicem, on TBW. Nie masz impulsu, że to coś złego, chociaż i tak ojciec jest wśród twoich autorytetów niżej od liderów konfederacji. Ojciec opowiada historie dzieciństwa, nic ciekawego lub związanego z tematem, rzeczy pokroju "lataliśmy za dzieciaka z gównem na kiju", stwierdzasz, że w sumie będziesz miał już tak samo wyjebane jak on w ciebie i na tym koniec relacji z ojcem do dziś.
Może teraz chwilę o mieszkaniu samemu.
>od 12 lvl jesteś harcerzem (inb4 szyszki smaczne)
>starasz się tam szukać bliskości i autorytetów, których brakuje ci w domu
Z początku jest fajnie, gry w miasteczku, często zbiórki w lesie (szałasy i survival kręcą cię w chuj od małego, kilka razy uciekałeś z ziomem na noc do lasu), fajne zadanka, zdobywanie sprawności, które są potem powodem do dumy. Z czasem awansujesz, czujesz się bardzo doceniany i nawet kochany przez przełożonych, znajdujesz bardzo dobrych znajomych. W pewnym momencie przez to, że stary odwozi cię na zbiórki zawsze się spóźniasz (ojciec zawsze opóźniał wyjazdy). Przez to i ciągłe kłótnie w domu rodzice stwierdzają, że na jakiś tydzień będziesz sam w mieszkaniu, które stoi puste od kilku lat w mieście (lvl 13), a potem matka ma się też wprowadzić. Jak widać plan się udał połowicznie: zostajesz sam w mieszkaniu, poświęcasz się motzno nauce i harcerstwu, chcesz pomagać młodszym znajomym z harcerstwa, którzy też mają ciężko więc pasuje ci taki układ.
Na jakiejś zbiórce poznajesz dziewczynę z odległego o circa 40km miasta (3 lvl starsza), zaczynacie pisać, chyba cię polubiła, współczuła ci, zaczęliście się czasem spotykać. Miała problemy z samookaleczaniem i parę razy z trawą oraz przemocą w domu. Dosyć szybko zbliżacie się do siebie, stajecie się przyjaciółmi. Mocno się starasz, żeby było jej lepiej, nazywasz ją siostrzyczką, ona ciebie braciszkiem.
W wakacje (lvl 14) miała ciężki okres, problemy w domu, częste kłótnie z rodzicami i między rodzicami, czasem rękoczyny. Starasz się pomagać jak możesz, jeździsz tam często, dużo czasu to zajmuje, ale twoi rodzice nie wiedzą i ogólnie TBW w ciebie. Potrzebowała bliskości przez problemy, teraz to wiesz, ale wtedy… Wtedy czułeś, że jesteś wyjątkowy. Mówiła ci, że cię kocha, pewnego razu się pocałowaliśmy, od tego momentu zaczyna się robić to coraz dziwniejsze dla 14 letniego anonka. W końcu doszło do robienia jej dobrze, (nie będę się o tym rozpisywać bo do dziś trzyma mnie trauma i blokady w głowie) ty doświadczasz jedynie przyjemności z tego, że jej jest dobrze, w końcu jej dobro liczy się dla ciebie bardziej niż własne od długiego czasu. Trwa to trochę czasu. Jarałeś z nią pierwszy raz zioło, poszedłeś, bo bałeś się, że coś jej się stanie. Ostatecznie skończyłeś pomagając wybrać jej chłopaka. Po czasie cię to boli, zrozumiałeś co się stało, czujesz, że byłeś wykorzystywany seksualnie.
A niby harcerstwo to takie miłe i przyjazne środowisko, prawda? - Jeśli dalej tak uważasz to może napisze jeszcze coś o innych inbach, ale na dziś już kończę, robi się późno i nie mam już siły o tym pisać, może kiedyś się jeszcze zbiorę na podobny wpis.
Dobranoc i szczęścia anonki.