🌟 Smutno mi chwilami bardzo, że mam antyoparcie w rodzinie jak i u większości służbistów publicznych, że znikąd właściwie celowej i właściwej pomocy…
Smuci mnie też, że jedyna opcja dla takiej kobiety jak ja to sprzedać się w niewolę jakiemuś niezbyt na moje możliwości satysfakcjonującemu mężczyźnie i czuję już taką odrazę do rdzenia ich natury, że ciężko o znalezienie odpowiedniego - niestety biologii nie zmienię i cechy pożądane wykluczają się z tymi absolutnie odrzucającymi - bo są z nimi sprzężone.
Dochodzi jeszcze fakt, że przez świadomość od jakich ludzi pochodzę - to znaczy: ci ludzie niezbyt mnie uwiedli swoim jestestwem - bardzo bardzo delikatnie to ujmując (bo przecież mam absolutnie rozjebane poczucie wartości od bardzo wczesnego dzieciństwa i zapatrywanie się na główną potrzebę psychiki kobiety - rozrodczość - bo wizja że mój syn choćby ułamkiem przypominał mojego starego czy innych samców z mojej rodziny tragicznie mnie poniewiera), a jednak chciałabym jakiegoś małego człowieczka kochać, karmić, dbać, przewijać, potem uczyć tego, ego i owego, co nie… Przeraża mnie też fakt, że przez papiery rzulte jak morda papierza uniemożliwiają mi podjęcie się założenia małżeństwa i dalej jednostki rodziny, ponieważ w razie jakichkolwiek moich chorych borderowych akcji, które lgnący do mnie psychopaci (gdybym takiego w mężu nie rozpoznała) banalnie mogliby we mnie wyindukować, jeśli mieliby widzimisię (uzasadnione bądź i wyrachowane) pozbycia się mnie i odebrania największego możliwego skarbu dla kobiety i jedynej słusznej miłości - dzieciaków. Ten lęk, ta możliwość, że mogłoby się tak wydarzyć mrozi moje serce, kiedy zagalopuję się w fantazjach o posiadaniu rodziny.
Z jednej strony mężczyzna też nie ma zbytniej wartości (przynajmniej z moich niskokastowych doświadczeń) w wychowywaniu dzieci i utrzymywaniu domu - w mojej rodzinie kobiety wybierały sobie łatwe do kontrolowania mało jajeczkowe pizdeczki uzależnieniowe co potrafiły młodą naiwną dupkę ładnie zbajerować, a że niegdyś spieszono się z pieczętowaniem unii godowej w urzędzie rzeczypospolitej to wyszło chuisko i srakoisko 😒.
Gdyby wziął mnie pod opiekę dajmy na to jakiś fajny Arab i teges śnieges, fajnie bo też fajnie byłoby mieć współziomki żonki trzy i w ogóle, ale znowuż u arabów jest taki potężny patriarchalny mendom, że też jest to wstrętne i przeraźliwie.
Widzę w tym wszystkim co napisałam potężne problemy z zaufaniem i zdolności dostrzeżenia w mężczyznach na nowo jakiegokolwiek dobra, dostrzeżeniem twardych wartości moralnych, szanowania bezpieczeństwa bliźnich, praw człowieka, potrzeb bliskich, nie unikania autentyczności w relacji - bo łatwiej czasem przygasić bulwers fałszem albo tuszować swoją zdradę (i nie mówię tu przecież o tej erotycznej, bo to już w ogóle odpad i black flag, tylko takiej zdradzie zrobienia w bambuko dla łatwiejszego dostępu do tego i owego i tamtego siego diego kukulego - dla jakich profitów mężczyźni bajerują i uzależniają i zapędzają dobre kobiety w kozi róg, bo są już one tak zbudowane, że nie przejdą obojętnie gdy ten w którym się rozkochała może być przez nią uszczęśliwiany, a jeśli trzeba to będzie walczyć o jego "odzyskanie" z sideł uzależnienia, sideł bycia kutasodajną kurwą, hazardzistą i innym straconym, innym przyczynkiem marności nad marnościami poświęcaniem życia dla takiegoż gorzkokwaśnego demonika sukubika egoisty i kurwika 😒✨