Pusty, siwy pokój, na biurku rozbite marzenia.
Kumple byliby w szoku wiedząc, że już mnie prawie nie ma.
Cień człowieka - to nie ściema, tablica
Mendelejewa tkwi, by zamknąć drzwi, za których,
Wiesz, do serca mi się wlewa nawet nie obawa, bo z tym nauczyłem się walczyć.
Zużyte blistry w kątach sprzątam, bo to tarczy pozostałość.
Nie pytaj nigdy, co się stało, czegoś pewnie za mało, może chemii, może ciepła?