>Wypowiedzi "zetek" rozwścieczyły pracodawców. Po publikacji reportażu Marcin Staniszewski napisał w mediach społecznościowych, że pracował już z wieloma "roszczeniowymi" dwudziestolatkami i znalazł na nich sposób. "To rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do rynku pracy. Zamiast z nimi się męczyć, zatrudniam młodych Ukraińców, którzy biorą pracę z pocałowaniem ręki. A młody Polak niech się buja do czasu, gdy przyjdzie kryzys. Wtedy wróci do mnie z podkulonym ogonem" - stwierdził menedżer.
>Z kolei Rafał Stępień, który ma z żoną biuro tłumaczeń, dodał: "Nie można dla nich wywracać rynku pracy do góry nogami! To są zbyt poważne sprawy, od których zależy cała gospodarka. Obowiązuje hierarchia doświadczenia i osiągnięć. Młodzi muszą wykazać się pokorą, zanim zaczną coś znaczyć i mówić o swoich żądaniach. Trochę szacunku!".
>"Rodzice całymi latami wypruwali sobie dla nich żyły i dbali, żeby niczego im nie zabrakło. Dali im cieplarniane warunki i zrobili im krzywdę. Wychowali roszczeniowe pokolenie, które nie szanuje pracy. Oni i rząd chuchają na nich i dmuchają. Do 26. roku życia nie muszą płacić podatków. Nie muszą wyprowadzać się od mamusi. Zmieniają prace jak rękawiczki, bo jest niskie bezrobocie. Ale to się kiedyś skończy i będą musieli wydorośleć. Zacznie się ból. Teraz są jeszcze bananową młodzieżą. Po co dziennikarze w ogóle się nimi zajmują?" - pytał Krzysztof Wojtczak, który z ojcem prowadzi agencję nieruchomości.
przybliżacze są dla mnie kurwa najlepsi xD