Mówi się że ktoś ma wykształcenie wyższe, średnie albo podstawowe… A to wykształcenie dotyczy kogo? Osobę Fizyczną, Człowieka czy Typa/Typiarę?
Dla mnie to "wykształcenie" to jak wynajdowanie koła od nowa. Napierw daje się zrobić z siebie jebanego muła, żeby później tego jebanego muła kształcić w jakimś zawodzie - tj. sprawianiu zawodu - komu? - pewnie swojemu rodowi. Mówię to z dozą przykrości, bo sam mam bardzo ładny dyplom mgr inż. Informatyki, jednakże jakieś głebsze poczucie godności woła o to, żeby się na ten cały system powszechnej edukacji z tymi wszystkimi dyplomikami zesrać.
Nie da się tego rozumieć inaczej niż to, że mówiąc poważnie o tym jakie ma się wykształcenie ustrojowe, dajemy się robić w chuja i wspieramy system osób fizycznych a więc całą tę chorobę. Co robić, jak żyć? Proponuję nie skakać z mostu, lecz na początek mówić - najczęściej jak się da przy różnych okazjach - że to "moja osoba fizyczna ma wykształcenie takie.." lub "ja jako osoba fizyczna mam wykształcenie takie..". Jak ktoś się utożsama ze swoją osobą fizyczną to będzie mułem do srаnia, bo na głupotę nie ma innej rady. Proponuję zacząć od swojego konta na FB żeby to zrozumieć: Nie ja polubiłem jakiś post na FB, tylko moja osoba na FB polubiła jakiś post.
Prawdziwe wykształcenie wynika z poziomu zintegrowania pasm energii na różnych poziomach zwanych kanałami czakrowymi. Tego wykształcenia nie rozpatruje się w ramach jednostki ale w ramach systemów rodzinnych. Dziś poprzez wszlekie rozdawnictwo i prostytucję jest to mocno zagmatfane.