Do seminarium idą kurwa największe przegrywy i to jest dosłownie weryfikowane wszędzie. Nie tylko naczytałem się na łamach książek na ten temat ani na zwierzeniach byłych kleryków w internecie którzy nie dali rady wytrzymać gówna wtłaczanego im przez przykoscielnych wykładowców. Uwierzcie mi dzisiaj nawet średnio rozgniety chłop który idzie do seminarium nie jest w stanie przyjąć tego debilizmu który jest tam ludziom wtłaczany. Do seminarium idą dosłownie anony. Typy które były najlepszymi przykładami odpadu społecznego, byczkowane w liceum, nigdy nie ruchałem żadna laska się nimi nie interesowała, najniżsi, najbrzydsi w klasie, łysiejący jeszcze przed maturą. Zazwyczaj seminarium było ostatnia deska ratunku dla takiego anona aby spróbować chociaż żyć na poziomie. Wiecie co niedziela wychodzisz czytasz babciom o Jezusie babcie dają na tace a ty możesz wygodnie sobie żyć mieć kochankę nawet jakaś i może nawet ci się wieść. Jednak kryzys powołań jest już nawet taki że nawet przegrywy nie chcą iść do seminarium. Nie dziwię sie. Kościół to obecnie gnijący trup który w sumie już umarł. Spadek liczby wiernych jest drastyczny, liczba młodych chodzących do kościoła jest znikoma, licznik apostazji bije w coraz większym tempie, lawinowo przybywa osób które wypisują się z religii, świeckie śluby i pogrzeby zaczynają dominować w wielu województwach a mit Jana Pawła 2 już dawno upadl. Dla pokolenia 35+ JP2 to pomnik dla zoomerow JP2 to mem.
Kościół katolicki w Polsce umarł już i wszyscy to powiedzą. Niedługo nie będzie już księży którzy będą w stanie utrzymać parafie.
Nie da się już wierzyć w Boga. Kolejna religia odchodzi na śmietnik historii i nawet na seminariach już nie kryją się z tym że tak naprawdę Boga nie ma. Praktycznie zero jakiejkolwiek rzeczowej teologii tylko jakieś pierdolenie trzy po trzy. Niech wam wystarczy dowód od mojego ziomka ktory wstąpił do seminarium i nawet uzyskał święcenia kapłańskie to że aby zaliczyć seminarium jednym z "najtrudniejszych" przedmiotów tam były wykłady teologiczne oraz granie na organach xD
Tak serio aby zaliczyć semestr musiałeś wykazać się gra kawałka jednej pieśni na organach xD
Dodam jedynie że w trakcie proseminarium czyli takiego przedmiotu na ostatnim roku gdzie omawiany jest temat pracy licencjackiej (na każdych studisch tak jest) dosłownie ksiądz wykładowca powiedział że można "pierdolić kocopoły" w pracy licencjackiej i że "im bardziej masz tam najebane głupot tym większe prawdopodobieństwo że dostaniesz piątkę". Mój kolega który miał przygodę z kapłaństwem napisał pracę na temat "Cierpienie Sw. Jana od krzyża i jego symbolika" 60 stron pierdolenia w zasadzie o niczym. Po obronieniu pracy licencjackiej mógł rozpocząć proces diakonizacji - to jest takie wiecie levelowanie że najpierw jesteś alumnem czyli takim noobem potem jesteś diakonem a na końcu zostajesz ksiedzem. No w każdym razie studia dla debili totalnych im większa kurwę z logiki robisz i im większym debilem jesteś tym lepiej dla ciebie a jak nie zadajesz pytań tylko grzecznie przepisujesz słowo Boże do notatnika to zdajesz z samymi piątkami i może jeszcze dostaniesz stypendium rektora.
Wspomnie jedynie że księża już nawet nie wierzą w to co mówią z ambony. Kiedy wchodziłem w apostazję i pojechałem do parafii miejsca zamieszkania do proboszcza złożyć wniosek o apostazję. Dosłownie dostałem od chłopa kawę i posiedzieliśmy porozmawialiśmy. W pewnym momencie rozpoczęła się debata na temat Boga itd. ja do księdza powiedziałem że jestem niewierzący. A on do mnie
>To jest nas dwóch w takim razie.
Patrzył się wtedy na obraz matki boskiej powieszony na ścianie. Powiedział mi że to wszystko co on mówi z ambony te cytaty biblii kazania święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocy on w to nie wierzy. Powiedział mi że trzeba być chyba upośledzonym aby dzisiaj wierzyć w mit o zmartchwywstałym Jezusie albo o matce boskiej. Ksiądz Biblię nazwał "najgłupszym i najgorszym tekstem spisanym kiedykolwiek ręką ludzką"
>Stałem się niewierzący po przeczytaniu tego co leży tam
<Wskazał na pismo święte
>Ale nie jestem w stanie powiedzieć tym babciom dziadkom i młodym głupszym pochodzącym z rozbitych rodzin z problemami pochodzącym z patologii ja widzę kto do mnie przychodzi jacy to są ludzie to są starzy prości ludzie albo młodzi spaczeni upośledzeni ludzie i ja nie jestem w stanie odebrać im tej fałszywej nadziei proszę pana.
Ksiądz pogratulował mi decyzji i powiedział że dobrze zrobiłem a jemu do końca życia nie będzie w stanie nawet przejść przez myśl żeby zrzucić habit jako agnostyk. Bo szkoda mu ludzi którzy wierzą w ten prosty mit.