>Dlaczego w dzisiejszym świecie tak trudno jest przeciętnemu facetowi pozyskać dziewczynę?
Otóż spieszę z wyjaśnieniem.
Lwia część mężczyzn w wieku rozpłodowym spędza czas przed komputerem zamiast, jak ich ojcowie, zamulać ze znajomymi/sąsiadami/współwieśniakami grając w karty, pijąc piwo, jeżdżąc na moturach, odwiedzając siebie nawzajem z nudów, chodząc razem robić różne rzeczy i tym samym poznawając nowych znajomych. Spośród tych znajomych można wyłuskać osobniki płci przeciwnej, albo kolegów którzy takie koleżanki posiadali. Znaczna część związków męsko-damskich była zawiązywana w ten sposób.
W dzisiejszych czasach technologia typu gierki i internet, która zabiera czas młodym osobom, jednocześnie staje się substytutem relacji międzyludzkich. Relacje te obecnie nie zawierają mowy ciała, a w przypadku pokoleń niewychowanych na teamspeakach i komunikatorach typu d nie wymagają nawet zaangażowania mowy. To doprowadziło do bezprecedensowej sytuacji, w której ciekawe i inteligentne jednostki, jakimi są bez wątpienia anony, nie potrafią swojej osobowości i uczuć wyeksponować względem płci przeciwnej.
Kolejnym zjawiskiem, które wpłynęło na taką sytuacje, jest globalizacja. Niekoniecznie w znaczeniu światowym, mam na myśli swoistą globalizację na poziomie lokalnym. Będąc podłączonym do technologicznej matki, jaką są portale społecznościowe, osobniki pochłaniają znacznie więcej informacji niż kiedyś. Informacje te są preparowane przez inne osoby i starannie selekcjonowane, by dać jak najlepszy obraz samego siebie. Takie reprezentacyjne wyrywki dają fałszywy obraz czyjejś osoby - każdy próbuje dzielić się wieloma faktami, zdjęciami, filmami, opisami i wydarzeniami z życia, które stawiają daną osobę w dobrym świetle. Jak wiadomo nierówności społeczne istniały od zawsze, jednak nie zawsze były tak oczywiste. Teraz, przeciętny samiec czy samica gatunku ludzkiego, bombardowany/a bazgrołami tysięcy osób porównuje się z nimi i przez to budzi się w ich głowach szereg emocji, od podziwu po zazdrość, aż po pogardę i obniżenie postrzegania swojej własnej wartości. Kobiety, jako osoby szczególnie podatne na emocje, pochłaniają ten fałszywy obraz rzeczywistości w znacznie większym stopniu, zmieniając postrzeganie siebie i innych potencjalnych partnerów, chcąc dorównać swoim "doskonałym" odpowiednikom. Sygnały wysyłane w ten sposób światu są odbierane analogicznie przez mężczyzn, którzy fałszywie dochodzą do wniosku, że są na starcie skreśleni, bo nie posiadają określonych przywarów/cech osobowości szeroko złudnie uznawanych za prawidłowe. W takiej sytuacji młodzi mężczyźni izolują się, szukają substytutów relacji międzyludzkich w gierkach, w końcu na niszowych forach. W międzyczasie dają też o sobie znać mechanizmy obronne psychiki, które winą za taki stan rzeczy obarczają innych ludzi, którym w ich mniemaniu się powiodło - tutaj wyłania się obraz "dynamiczniaka" czy "normika" (ang. normie). Połączenie tych dwóch rzeczy, izolacji w hermetycznych społecznościach i mechanizmów obronnych, o których można by napisać tysiące takich postów jak ten, daje nam obraz przeciętnego tzw. "przegrywa" czy wręcz procesora.
Czy winni są ci poszkodowani mężczyźni? Nie. Czy winne są kobiety, które w mniemaniu tych pierwszych ich odrzucają? Jeszcze bardziej nie, biorąc pod uwagę że to one są jeszcze bardziej podatne na szkodliwy wpływ wyżej wymienionych czynników.
Podsumowując dochodzimy do wniosku, że winna jest technologia i twoja stara, która umrze, jeśli nie odpiszesz na tego posta.