>>226383
Nie zrobią, to jest z wojskowego punktu widzenia kompletnie bez sensu. Wóz powiedzmy powyżej tych 65 ton robi się niepraktyczny. Czołg to nie tylko kumulacja pancerza, uzbrojenia i silnika, ale przede wszystkim część systemu uzbrojenia i logistyki, czołg zawsze jest "po coś" i dlatego masz różne czołgi w różnych państwach. Po II wojnie to mniej widać, ale w trakcie i przed miałeś masę pomysłów na czołg, od tyciusich tankietek do lądowych krążowników z 5 wieżami.
Co do durzych czouguf… Największa na lądzie była chyba Dora, miałeś różne dziwaczne konstrukcje typu Car-Czołg, niemiecki K-Wagen z I wojny o masie 100 ton, miałeś Mausa o masie 180 ton, z artylerii samobieżnej miałeś Karl-Gerat, koncepcyjnie a'la czołgi z Warhammera miałeś lądowe krążowniki w stylu Independent i T-35, albo Neubaufahrzeug wszystkie okazały się klapą, bo pomysł był chybiony, ale tak- o to powyżej 100 ton to już się jakieś kompletne dziwactwa zaczynają, w ogromnej większości nie zrobili nawet prototypu.
Ps, taki ogromny czołg byłoby bardzo łatwo zniszczyć, tak jak lotniskowce niszczyły pancerniki- na początku wojny HMS Prince of Wales (razem z ciężkim krążownikiem Repulse), Bismarck, czy IJN Yamato i Musashi- wszystko zatopione przez lotnictwo, wszystko ogromne, potężne statki. Padały jak muchy. Na lądzie byłoby jeszcze gorzej, bo nie ma jak wykonywać manewrów obronnych.