>>96036
kontyuując
Podobnie ze sceną chanową. 4chan, choć jest marną pojedynczą kością truchła swojego dawnego ja, nadal szczyci się bardzo dużą aktywnością, w tym tworzeniem memów, które mimo swojej ewidentnej beznadziei (ryj meksykanina z zezem i prymitywny napis „Me Gusta”? Co to ma być do kurwy?!), nadal wchodzą do użytku powszechnego.
Polskie chany zaś, skutecznie wyforsowały kilka-kilkanaście memów, które przyjęły się w rodzimym kraju, no może jakieś przyjęły się na obecnym 4gównie na kilka dni… I na tym koniec. Administratorzy polskich chanów i wyznaczeni przez nich ludzie z czasem próbowali przemyśleć sytuację i zrobić coś, żeby polskie chany nie upadały tak jak 4chan. Stąd zakazy wstępu dla femanonek, ruchających, śmieszków i im podobnych.
Niestety, jak już napisałem, każde imperium ma swój koniec. 4chan umarł i mimo wiecznie zapchanego licznika nie powróci (nie liczę tego guwna, które teraz tam jeździ pod tą nazwą), a z polskimi szonami co się dzieje, każdy widzi. Trzystu-czterystu anonów na starym Vi nie było widokiem rzadkim. Na Karachanie, obecnie „głównym” polskim imageboardzie, siedzi ich prawie dwukrotnie mniej.
Czym to jest spowodowane? Przecież widać. Każdy polaczek pcha się jak świnia do koryta i zakłada własny szą, na którym najprawdopodobniej będzie siedział tylko admin, jakiś mod żeby adminowi smutno nie było oraz mucha na monitorze, ale ten bonusowy śmieszek to tylko w cieplejsze dni. Stąd mamy chany, których adresów nie chce mi się wymieniać, bowiem nie starczyłoby miejsca w pamięci RAM. Jest zupełnie tak, jak w bolskim sejmie - każdy się wpierdala żeby rządzić, a rządzi PO. Czyli Karachan. Zbieżność zamierzona.
Kolejnym czynnikiem jest zbytnie przywiązanie do tego, co miało być pierwszą linią obrony przed upadkiem i zamianą w Kwejk, czyli so-called etyki chanowej. Nowocioty, femki, ruchający i zjebani masowo zostali nazwani „rakiem”.
„Rak” pierwotnie oznaczał czynnik, przez który atmosfera na chanie ulega pogorszeniu. Polacy od późnego Karachana (a raczej za jego sprawą), zaczęli masowo nazywać rakiem wszystko to, co im się nie podoba, sztywno trzymając się etyki chanowej „bo nie chcę być nowociotą”. Starocioty wspominający Eris i pierwsze Vi - bądź też anony chcące takowymi być, mimo lurkowania od Aśtara - narzekają, że dzisiaj nie jest tak jak kiedyś i że wszystko jest rakiem.
Najważniejsze jednak, a zarazem najtrudniejsze jest uświadomienie sobie, że to przez nich klimat jest taki sztywny i to oni w dużej mierze stanowią „raka”. Dobra, może i sam wspominam jak to było kiedyś i sieję raka - trudno, chcę tylko otworzyć anonom oczy, chociażby za cenę własnego honoru i opinii publicznej.
Finałem tego jest obecna postać Karachana, który po pierwszej połowie 2011 roku przekształcił się w szajs moderowany przez dzieci, jednocześnie forsując etykę starociot. Dużo anonów lurkuje to guwno, bo przyzwyczaili się - albo po prostu mają kompletnie dosyć sztandarowych tekstów z Wykopu, za które tam od razu leci ban. Jak za wszystko zresztą.