Pamiętam jedną femkę która strasznie uwielbiała zmywać mi naczynia. To był taki rytuał, najpierw robiliśmy jakieś jedzonko, potem jedliśmy razem, a potem ona zmywała. To był fascynujący widok gdy ona stała sobie przy zlewie i myła garnki i talerze, zawsze ładnie ubrana w tą swoją krótką spódniczkę i rajstopki, dumna z doskonałej roboty którą wykonywała.
Uwielbiałem się na nią patrzeć. To było coś z innego świata, ja twardy człowiek ze złego świata, a ona cichutka myszka z wadą wymowy myjąca mi naczynia. Czułem wtedy autentyczną wdzięczność połączoną z fascynacją, mało kto kiedykolwiek zrobił dla mnie cokolwiek, więc to było dla mnie coś niespotykanego. A ona lubiła gdy się na nią patrzyłem, zawsze stała wyprostowana, a w jej postawie czuć było satysfakcję. A gdy kończyła, zawsze ją przytulałem i całowałem w kark.
To były czasy xD