musze wyrzucić z siebie strumień świadomości
biedacka rodzina here i 0 kontaktów więc za gówniaka nie było ładnych rzeczy typu fajneciuchy jak chciałem ani fajnego sprzętu elektronicznego. ludzie sie ze mnie śmiali bo chodziłem w dresach z bazaru i nie miałem konputera. dla loch byłem albo niewidzialny albo dawały pocisk dla mnie. próbowano mnie bulingować na co zawsze odpowiadałem skrajną agresją usiłując wyeliminować zagrożenie. źle się to dla mnie skończyło bo zamiast rozwinąć społeczne skile radzenia sobie z problemami dziś w pracy daję sobie wchodzić na głowę bo za fizyczne zmiażdżenie komuś czegoś miałbym bagiety. w domu zamknięty w sobie pochłonąłem tysiące książek. były inne przykre rzeczy ale nie chce mi się wypisywać. koniec końców myslę że wyszło częściowo na dobre to dla mnie. gdy dobrałem się w końcu do pc bardzo mi się spodobał, zakochałem sie w grach a bez internetu czuję się jak bez bardzo ważnej części ciała. gdy nareszcie mogłem kupowac ubrania jakie chciałem i znaleźc muzykę którą polubiłem cieszyłem się i doceniałem bardziej niż gdybym od zawsze to miał. umiem też spędzać czas jedynie w swoim towarzystwie i to najbardziej m iodpowiada. niestety jest też i druga strona. od zawsze będąc spierdoleńcem wykluczonym socjalnie wyrosłem na skrajnego zjeba. dziś jestem znerwicowanym, wiecznie wkurwionym prawie vizardem z wieloma problemami psychicznymi, mój social skill wynosi next to zero, nigdy nie całowałem, nie trzymałem, nie ruchałem, nie miałem głębokiej relacji z kimś, fantazjuję że zapierdalam swoją rodzinę pierdoląc zwłoki mame która jest milfem. mam problem z odczytywaniem emocji, dla bezpieczeństwa zakładam że ludzie poza domem to potencjalni wrogowie dla których nie wolno mieć litości. gdy widze łądne loszki w pracy, busie bądź gdziekolwiek bierze mnie skrajna kurwica bo mi nigdy nie dali. nie umiem in2 relacje międzyludzkie, nie zaznałem kobiecej czułości jaka ma zarezerwowaną dla swojego kochanka. nie zaznałem przyjaźni, namiętności kurwa nic. brzydzi mnie realny stosunek płciowy, brzydza mnie wydzieliny ludzkiego ciała. pewnie bym się zerzygał jakby mi podstawiono nawet najładniejszą cipe pod nos. niestety równocześnie marze o czułości i cieple drugiej osoby. nawet jakby znalazła się jakaś idiotka któa by mnie polubiła ja bym ją kurwa zaatakował lub odrzucił i zasagował bo tylko to potrafię. często śnię na jawie, pogrążam się w marzeniach że rozrywam i wypijam krew ludzi wokół mnie. niedawno znowu widziałem zdrową relację ojciec-syn. najpierw poczułem zadowolenie i ciepło w duszy. ten widok sprawił mi radość. potem poczułem ekstremalną zazdrość. ja tez chciałbym mieć ojca. co ja zrobiłem że mnie zostawił zanim nawet nauczyłem się stawiać prawilne kroki? no ale wracając do widoku. po uczuciu zazdrości poczułem rządzę krwi. zatopiłem się w fantazjach o tym jak kijem bejzbolowym ugniatam przerabiam ich na dżem. spierdoliłem stamtąd czym prędzej bo zacząłem płakać chichocząc
często miewam potężne napady paniki. czasem nawet po uspokojeniu drżenie ciała nie przechodzi mi całymi tygodniami. ryczę wtedy randomowo gdy jestem w domu. czasem pierdolnę się na ziemię i leżę godzinami bez ruchu. raz nawet się zeszczałem pod siebie. w pracy gdy muszę się skupić na zadaniach wszystko mija, cały strach, drżenie, moje ruchy są idealnie precyzyjne, myśli idealnie czyste, umysł ostry i gotowy na rozwiązywanie problemów. niestety nie swoich. nienawidze tego świata. widzę mnóstwo relacji które nie są dla mnie. dla mnie jest strach, kpina, pogarda i walka o przetrwanie. nienawidze narkotyków, nienawidze uzaleznienia. kiedyś coś próbowałem brać ale mój umysł bronił się jak mógł. ktoś dał mi różne rzeczy o różnych działaniach ale wszystko odrzuciłem. świadomość że nie tylko życie mi dopierdala ale też z własnej woli miałbym popaść w destrukcyjny nałóg mnie obrzydza. próbowałem długi czas oszukiwać się alkoholem ale dziś miałem breaking point i nawet na widok głupiego piwa czy wina mnie skręca. nigdy więcej nie wezmę tego do ust. kawy też nie lubię. po papierosach rzygam. ze słodyczami skończyłem.
jedyną ulgę dają im gry, fap i sen. nie dla mnie jest emocjonalna bliskość z kims dla mnie ważnym. nie dla mnie czułość, nie dla mnie pozytywne emocje. kolejną dobijająca myslą jest że nawet gdyby mi dano bliskość z kobietą, koniec końców zostałbym sam na sam z bolesnymi wspomnieniami. bo zostałbym zdradzony, porzucony, odtrącony. gdyby dano mi przyjaźń pokłóciłbym się. gdyby dano mi czułosć nie wiedziałbym co z tym robić. zareagowałbym agresją i odtrąceniem. powinienem się nigdy nie rodzić