Noc nabrała głębokiej czerni, lampy uliczne świecą złotem, z okna sączy się wiosenny chłód. Z głośnika płynie lofi hip hop, a ja popijając gorącą herbatę rozmyślam nad samym sobą. Nad rzeczami przez które jestem dziś kimś kim nigdy nie chciałem być. Nad setkami wspomnień wijących się w cichych, ciemnych odmętach moich myśli. Siedzą tam oczekując tych gorszych dni gdy jest mi źle i słabo, by na ułamek chwili pojawić się i zniknąć pozostawiając mnie bez życia. Jestem znudzony wszystkim. Nic nie daje mi satysfakcji, wszystko jest płytkie, szare, bez smaku. Człowiek może się schować przed światem na jakiś czas, ale przychodzi taki dzień gdy i tego ma dość. To chyba ten dzień, ta noc gdy chcę zebrać ostatki sił by w końcu się zmienić. Nie chcę się poddać. Niech porażka będzie pełna, chcę zawalczyć by nadać jej smak. Nie chcę by była mdła jak moje życie.