Eh kurwa anoni.
Zaczynało być dobrze i się zdupcyło, by być po staremu.
Już zaczynałem wbijać ten social lvl i był nawet spory: grupka kolegów, koleżanek, imprezy, zaczynały się jakieś podrywy, dużo loszek w okół, z którymi gadałem czy tańczyłem na impreskach i chuj…
Pojechałem do tych niemiec (anon co miał jechać na wiosne do holandi w tamtym roku), spędziłem tam 2 miesiące (bo więcej nie wytrzymałem kurwa z tymi patusami jebanymi) i progress się cofnął.
Mizantropia się znowu uruchomiła, kumpli, loszki itd jakoś wcięło wszystko, znowu sociall skill spadł i nie umiem z lochami gadać, nawet mi się nie chce kurwa, jedynie co to prace mam lepszą niż wtedy (u janusza robiłem za 1800 netto na czarno, teraz umowa 2400 i jakieś luxmedy na kiju), auto se kupiłem, wszystko jest spoko ale na koncerty chodzę kurwa sam, loch nie poznaje bo nie mam grona znajomych całkiem.
aż kurwa..