chyba jestem u niej na cenzurowanym, bo mój wczorajszy komentarz, który zniknął jednak się pojawił i podlinkowała mi nawet jakieś filmiki do niego, natomiast najnowszy, pod tym tutaj filmikiem się nie pojawił i chyba czeka na akceptację od niej. a trochę jej pocisnąłem, więc nie wiem czy się pojawi i dlatego daję go tutaj, żeby w razie czego ktoś mógł go przekopiować i jej mimo wszystko wkleić xD
[i]słucham Cię jak słucha się osoby poruszonej bardzo silną emocją - tak z przymrużeniem oka, bo widać, że jesteś bardzo podekscytowana mówiąc o Bogu i o Jezusie, ale jak na 10 minut filmiku to trochę mało treści według dla mnie. Ciągle mam wrażenie, że zamiast przekonywać do wiary, próbujesz do niej porwać, co jest efektywne, ale chwilowe. To tak jak z piosenką, która wkręca się w głowę - najpierw nie możemy o niej przestać myśleć i nucimy ją ciągle, potem jednak nam przechodzi o więcej do niej nie wracamy. Myślę, że wiara powinna być jak tabliczka mnożenia, o której co prawda nieczęsto myślimy, ale całe życie pamiętamy i wracamy, gdy trzeba, a nie jak piosenka, o której myślimy często i intensywnie, ale szybko zapominamy.
Z takich merytorycznych rzeczy natomiast bardzo trudno mi pojąć jak zdecydowałaś się na mówienie o tym fragmencie Ewangelii, odkładając wyjaśnienie słowa logos na inny czas, co uważam w tym wypadku za kluczowe, dlatego wyręczę Cię i sam o tym powiem xD Słowo logos pochodzi z greckiego oznacza nie tyle słowo jako dźwięk wydawany przez człowieka, ale pewną myśl, treść, jakąś racjonalność. Jan używając w podanym wersecie słowa logos, nie wskazuje konkretnie na Jezusa, ale na całą Trójcę. Oczywiście, wskazując na Trójcę wskazuje też na Jezusa, bo Bóg jest przecież Trójjedyny, ale koncentrowanie się w tym wypadku na osobie Jezusa jest błędne. I teraz tak - czemu mówimy tutaj o Słowie? Przecież nie mogło ono być w dosłownym rozumieniu, gdyż po pierwsze na początku nie było świata i powietrza, a skoro słowo, więc dźwięk, jest falą akustyczną, bez powietrza nie mogłoby zostać wypowiedziane. Po drugie, nawet jeśli, to od kogo miałoby ono pochodzić? Bóg przecież nie ma gardła ani narządów mowy, aby wypowiadać jakiekolwiek słowa. Po trzecie wypowiedzenie słowa musiałoby nastąpić w jakimś przedziale czasowym, a skoro nie było nic, to i czasu nie było. Wynika z tego, że Słowo należy rozumieć jako właśnie ów kryjącą się pod logosem myśl. Jan charakteryzuje Boga jako rozumnego, nieprzypadkowego, jako pierwszą przyczynę, za sprawą której się wszystko stało, a to oznacza, że i to co się stało, stało się nieprzypadkowo i jest efektem jakiejś myśli zawierającej określoną treść, która była u Boga. To tak w skrócie, jak obiecałem.
I właśnie z tego powodu, że popełniłaś błąd w tak fundamentalnej kwestii, identyfikując logos z Jezusem, cała reszta jest pozbawiona sensu. Momentami jest dobrze, np. gdy mówisz o tym, że Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Tutaj faktycznie chodzi o Jezusa, no ale niestety, brak merytorycznych podstaw, o których mówiłem w komentarzu pod poprzednim odcinkiem już w tym tutaj odcinku daje się we znaki, przez co, przykro mi to mówić, wprowadzasz w błąd i zamiast przekazywać prawdę o Bogu, przekazujesz jedynie swoje wyobrażenie prawdy.[/i]
mam nadzieję, że dupcia zaboli sekciarską kurwę