https://www.focus.pl/artykul/polyki-ostre-w-kit?page=1
Służba więzienna mówi jednak o spadku liczby samouszkodzeń. W 2010 roku 1440 polskich więźniów dokonało samookaleczenia, a 221 chciało targnąć się na własne życie. W rekordowym 2009 r. zarejestrowano 2250 przypadków autoagresji oraz 265 prób samobójczych.
Statystyka służby więziennej dotyczy ogólnej liczby samouszkodzeń i nie uwzględnia połyków. – Połyk jest najczęstszą formą autoagresji – mówi mjr Robert Witkowski, rzecznik prasowy OISW w Gdańsku. – Samookaleczenia więźniów mają dwa podłoża: emocjonalne i instrumentalne.
W pierwszym przypadku chodzi o osadzonych z zaburzeniami psychicznymi, o ograniczonym wpływie na swoje czyny. Druga kategoria obejmuje symulantów, którzy szantażem próbują wymusić dla siebie jakąś korzyść. – Ta grupa jest najliczniejsza – uważa Witkowski.
Piotr Kotlarek, psycholog w Areszcie Śledczym w Bydgoszczy, próbuje zrozumieć, dlaczego więźniowie zadają sobie tyle cierpienia. Co myśli człowiek, któremu do końca kary pozostało osiem miesięcy, a mimo to po raz kolejny dokonuje połyku, groźnego dla jego życia? – Ci ludzie nie myślą kategoriami przyszłości – mówi Kotlarek. – Liczy się tu i teraz, natychmiastowe osiągnięcie jakiegoś celu.
[b]Tym celem jest najczęściej zmiana miejsca odbywania kary.[/b] Więzień z różnych powodów chce zmienić otoczenie, w którym przebywa. Na przykład ze względu na długi, zaciągnięte za kratami. Nie ma z czego oddać i próbuje umknąć przed windykacją. Ale zdarza się, że wierzyciel… także dokonuje połyku i trafia do szpitala, by tam rozliczyć dłużnika. – Niektórzy tymczasowo aresztowani symulują chorobę umysłową w nadziei, że sąd uzna ich za niepoczytalnych i odstąpi od wymierzenia kary – tłumaczy Gisela Nowakowska.