piszę ten post ponieważ mam już dość sytuacji panującej w moim domu, do którego coraz mniej chce mi się wracać, wszystko rozchodzi się o mojego jednorodzonego syna wiktora, sytuacja jest wrecz beznadziejna i zastanawiam sie nad oddaniem go do osrodka DPS, gdyż moi rodzice sa juz starzy, schorowani i nie daja rady zajmowac się Wiktorem, co do mojego syna, od zawsze wydawał się "inny", gdy mój mąż dowiedział sie, że wiktor cierpi na autyzm poznawczy oraz wodogłowie zostawił mnie z dzieckiem i wyjechał do papi nowej gwinei pracować przy połowie korali, odkąd pamietam wiktor miał problemy z socjalizacją, juz w przedszkolu poślizgnął się na wymytej posadzce biegnąc do ubikacji i narobił w majtki, reszta grupy zaczela mu wtedy strasznie dokuczać, musielismy zmienic przedszkole, przez cala szkołe podstawową uciekał z lekcji i chował się pod schodami, odmawiał posiłków, twierdził że smaczniejsza jest kreda do pisania na tablicy, czasem wyjadał również pastę do zębów i krem nivea do twarzy, gdy miał 8 lat pierwszy raz poszłam z nim do psychologa który po prostu załamał ręcę i stwierdził że nie ma pojęcia jak zaradzić temu co dzieje sie z synem, w szkole sredniej upatrzył sobie koleżankę z klasy - Kasie, chodził za nią, podrywał, prosił mnie abym kupiła mu bombonierkę którą wręcz ów kasi i oświadczy jej się, niestety do owego faktu finalnie nie doszło gdyż pewnego dnia wiktor zapomniał stroju na wf, nauczyciel zmusił go do cwiczenia bez stroju w jeansowych spodniach, mój syn jako nieumiejętny gracz piłki nożnej ciągle stawiany był na bramce, pod koniec lekcji próbował bronić karnego i podniósł nogę tak wysoko, że porwały mu się spodnie w kroku, kasia widząc to zaczeła śmiac się w niebo głosy, a wiktor wrócił do domu w dziurawych spodniach zapłakany że ludzie na ulicy pokazywali go palcami, było widać mu cale slipki, obecnie wiktor jest już dorosłym chłopakiem, jednak nadal nie radzi sobie w zyciu, piąty raz próbuje swoich sił na studiach, nigdy nie widziałam go z dziewczyną, pewnego razu sprawdzając jego telefon odkryłam "pikantnę" smsy z pewną dojrzałą 68 letnią kobietą, pisał otwarcie o lizaniu jej miejsc intymnych, ja staram sie jak moge, pracuje w niemczech, wysyłam pieniądze, dbam o syna, gdy tylko wracam na swięta próbuję okazywać mu miłość aby do konca sie nie załamał, kupuje mu słodycze, śpi mi w nogach, czasem chodzimy na spacery, od kilku lat wiktor leczy sie psychiatrycznie po tym jak próbował odebrać sobie życie zjadając pastę do butów popitą płynem do mycia naczyń, gdy dostałam telefon od lekarza dosłownie sie załamałam, nie wiem juz co mam robic, czy moj syn do konca zycia bedzie "dziwny" czy jest jeszcze dla niego nadzieja? prosze o pomoc.
z poważaniem, Barbara Adamczyk