>siedzisz na kompie w domu
>godziny mijają jak minuty, masz co robic, jest zajebiscie
>siedzisz na kompie na stancji
>nie masz co robić, godziny mijają jak dni, puszczasz jakiś filmik albo włączasz gierke i zamiast skupiać sie na tym to patrzysz w ściane i jesteś nieobecny
ja pierdole no nie dam rady, tylko w swoim domu czuje sie komfortowo, wszędzie indziej jest zwyczajna chujnia
mam nadzieje że to tylko chwilowy szok i sie przyzwyczaje ehh
przez pierwszy rok w liceum mieszkałem w internacie ale wtedy jakoś tego nie odczuwałem i życie nadal miało sens. Ale to pewnie przez to że wiedziałem że to tylko chwilowe. A teraz już tak na zawsze. 3,5 roku studiów, potem praca, wychodzenie z domu o 7, wracanie o 17(w najlepszym przypadku jeśli uda sie znaleźć prace niedalko), sprzątanie, obiad, pranie, chwila na kompie potem do spaniai i wszystko powtórz do śmierci. Śmierci z powodu bohatyra albo jakiejś choroby bo już teraz wiem że nie dożyje emerytury. Albo zajebie mnie rak który zabił połowe mojej rodziny, a drugą połowe zabije w ciągu dziesięciu lat, albo popełnie samobójstwo bo nie będe dalej w stanie znosić tej samotności i depresji ehh. A ze swomi wszystkimi spierdoleniami nawet znalezienie kolegi innego spierdona żeby wypić z nim piwo i pogadać o gierkach jest dla mnie zwyczajnie nieprawdopodobne.
Chciałbym móc jeszcze chociaż rok mieszkać ze starymi, wszystko było takie łatwe ehh.