>>83045
Kurwa anon jak się jest w normalnym towarzystwie i chociaż jedna osoba jest bardziej wygadana to jakoś to idzie. Jedyne co pamiętam to jakieś rolling joke'i typu "kurwaaa anon A znowu się zesrał". Generalnie dni nam mijały na piciu piwa, leżeniu w domku, robieniu grilla, oglądaniu filmów i jeżdżeniu do miasta na zakupy. To byli ludzie, z którymi miałem przerywany kontakt jeszcze przed studiami, długo by opowiadać. W każdym razie zajebista paczka śmieszków, mega pozytywni ludzie i każdy był trochę inny (jeden zamulacz z którego była beka, drugi turbo-śmieszek, itd), niestety ja byłem w niej trochę na doczepkę, bo oni znali się już wcześniej i teraz w ogóle nie mam z nimi kontaktu.
Ech kurwa zawsze byłem piwniczakiem, ale kiedyś jeszcze coś próbowałem robić, żeby wychodzić z domu. Teraz za każdym razem stwierdzam, że szkoda zachodu. Mógłbym napisać do jednego z nich się na jakiegoś browara umówić, ale po co? Przecież i tak nic ciekawego nie opowiem, bożem anon.
A co do dyskusji, to zależy od ludzi. Wiadomo, że gada się z ludźmi o wspólnych zainteresowaniach. Jestem troszkę into hiphop, to trochę pogadałem o tym z ziomkiem, który też jest. Znam też takich, co się interesują historią, to pogadamy czy Hitler był dobry. No ale to bardzo rzadko u mnie ostatnio jak już wspominałem. Pisząc ten tekst doszedłem do wniosku, że żeby mieć życie socjalne, to trzeba dużo czasu na to poświęcić i mieć chęci i samemu te spotkania organizować. Czy warto? Ja stwierdziłem, że szkoda zachodu, bo mogę ten czas produktywnie spożytkować, ale i tak się kończy na graniu w gierki, tak więc chyba kurwa jednak oszukujący samego siebie zjebany anon here