Z takiej tradycyjnej kuchni PRLu to uwielbiam dania jarskie przede wszystkim. Kotlety z jajka albo ziemniaczane. Świetną sprawą są też zupki, krupnik, ogórkowa, grysik, dobra pomidorówka, chłodnyk, barszcz z botwinką, no kurwa piniondz. Śledzikiem też nie wzgardzę, ale zamiast octu polecam wam ogórki kiszone, pyszne są takie.
Trzeba przyznać, że polaczki potrafią wymyślić coś prosto i smacznie mimo wszystko, ten PRL dał nam tak w dupę, że chociaż na lata 90te przypadły nam mądre babcie z kuchennym skillem.