Mam dość, masa własnych problemów, dwubiegunówka, alkoholizm i poczucie braku sensu we wszystkim co robię na przemian z fazami ekstrawertyzmu. Gubie się i nie wiem jak się odnaleźć, literatura mi nie pomaga, filmy, gry, muzyka - nic nie sprawia mi przyjemności i jeszcze mam wizję rycia mi dupska przez rodzinę, że nie umiem skonczyć studiów. Miałem jebane 4,0 - 3,9 przez całe studia i kurwa teraz na trzecim roku próbują mnie ujebać. Nie dam się, skończę te studia, za daleko zaszedłem. Jak widzę kurwa tępych oskarków na moim kierunku i krawędziowe zjebane pizdeczki wałęsające się po korytarzach to dostaje szału. Znowu zacząłem palić przez ten szajs. Pomimo moich zdolności intelektualnych wolałbym zostać spawaczem, czy innym informatykiem po dwuletniej szkole typu żak i czytać sobie swoje książki i rozwijać zainteresowania.