Anoni…muszę wam coś opowiedzieć, bo stracham jak popierdolony.
Chodzi o sytuację sprzed wielu lat, która dopiero teraz zaczyna robić dla mnie sens. Było to tak, że siedziałem przed kompem(inb4 to samo co teraz, wciąż się dzieje życia cud) i grałem sobie w war3 na battlenecie. W pewnym momencie zgasł prąd. Wkurwiłem się mocno, bo już prawie wygrywałem. Schodzę na dół, żeby sprawdzić co się dzieje i widzę matkę w kuchni, która siedzi na ziemi oparta o kaloryfer.
Wzrok miała mętny i ogólnie wyglądała tak jakby ją prąd kopnął. No i tak w sumie było. Popatrzyłem na szafkę a tam robot kuchenny z którego się kopciło
-Jezu jak strzeliło
tak mi powiedziała. A ja do niej mówię
-dobra mama, dzwonię po karetkę, żeby cię zabrali
Naprawdę źle wyglądała. A ona mi mówi, że już lepiej się czuje, że nic jej nie jest. To ja jej mówię
-to chociaż do dziadka Józka idź
Dziadek Józek to lekarz na emeryturze, mieszka niedaleko od nas. Ma trochę sprzętów w domu i czasami bada po znajomościach różnych ludzi ze wsi.
Popatrzyła się na mnie tak, jakby to mnie prąd kopnął
-co ty gadasz, przecież dziadek Józek już z 5 lat nie żyje. Umarł dzień po tym jak się Krystian ożenił.
Wtedy już wiedziałem, że na pewno trzeba zadzwonić po karetkę. Dziadek, z tego co mi wiadomo, ma się całkiem dobrze. Nawet na basen chodzi trzy razy w tygodniu pomimo 70-tki. A jedyny Krystian jakiego wtedy znałem, to mój brat co miał wtedy 13 lat.
Wcisnąłem trzy dziewiątki na komórce i zadzwoniłem po pogotowie. Szybko przyjechali, a matka leżała 48 na obserwacji, po czym ją wypuścili. Nic nie pamiętała z całego zdarzenia.
Dziś wszystko do mnie wróciło. Ten brat Krystian obecnie ma 21 lat. Niedawno razem ze swoją Karyną zaliczyli wpadkę. Żenią się w przyszłą sobotę. Dziadek Józek dziś rano trafił do szpitala z podejrzeniem zawału. Jest w stanie ciężkim
anoni…