Spierdox 26 lvl here. Od jakiegoś pół roku mieszkam na stancji z dwoma różowymi, lvl 26 i 29. Poletzam wszystkim przegrywom, bo można dużo się nauczyć jak funkcjonuje logika różowych pasków mając dwie prawie-rówieśniczki pod ręką przez kilkanaście godzin na dobę. O dziwo mamy nawet kumpelskie relacje i dzięki temu wiem jeszcze więcej jak działają różowe. Zaznaczę, że to nie są żadne karyny a fajne niegłupie laski mające powodzenie.
Ameryki nie odkryję, ale z tego co wywnioskowałem na podstawie rozmów z nimi (o wielu rzeczach gadamy, ale raczej nie robię za przyjaciółkę z penisem) oraz na podstawie mimowolnie podsłuchanych rozmów telefonicznych z psiapsiółkami:
- facet musi być co najmniej pół głowę wyższy i minimum 180 cm
- ideałem większości lasek facet typu brunet z kwadratową szczęką i brodą
- facet nie może być szczupły jak szczypior, lepszy już misiek niż chudzielec
- loszki na Tinderze mają niewyobrażalne pole do wybrzydzania i z tego korzystają, nawet się z tym nie kryją. Opis praktycznie się nie liczy o ile masz wygląd taki jak opisałem powyżej. BTW ja pierdole - niektórzy spermiarze są tak zdesperowani że aż szkoda słów na to, co wypisują do lasek…
- facet musi być ogarnięty w takim sensie, czyli musicie ogarnąć swoje życie zanim zaczniecie brać się za loszki
- facet musi być od początku znajomości dobrym w łóżku, bo różowe 2x lvl mają już swoje wymagania i nie chcą tracić czasu na słaby seks
- lepszy rozwodnik w wieku ok. 32+ niż kawaler w tym wieku, bo ten drugi zazwyczaj jest nieogarnięty. Ale samotni ojcowie są traktowani przez płeć przeciwną gorzej niż samotne matki.
Najlepsze jest to, że te różowe raczej nie wiedzą że jestem spierdolony xD. Nie znają moich znajomych, a sam im się przecież do tego nie przyznam, bo równie dobrze mógłbym się pakować i szukać nowego mieszkania. Dobrze się maskuję; całe szczęście nie wstydzę się różowych dopóki nie jest pora na zrobienie jakiegoś dalszego kroku w celu skierowania znajomości na bardziej intymne tory. Mówią mi, żebym założył Tindera i znalazł sobie dziewczynę, bo rzadko wychodzę wieczorami do ludzi. Nie wiedzą jednak, że to w moim przypadku byłaby syzyfowa praca (o ile z moimi zakolami, polackim ryjem i niskim wzrostem miałbym jakieś sparowania). Wolę im mówić, że teraz skupiam się na samorozwoju i dokształcaniu by znaleźć lepszą pracę (korpośmieć niskiego szczebla here).