nk jakis anon doradzi czy powinienem isc do psychiatry a jak tak to co mu powiedziec, bo podejrzewam u siebie początki tej słynnej dwubiegunowości, odkąd pamiętam mam takie huśtawki nastroju że to masakra, nie codziennie i nie zawsze, różnie, czasem miesiac czuje sie normalnie ale przez wiekszosc czasu to jak dzis, czyli:
>wstań rano, pobudzenie takie że aż zębami zgrzytasz, słowotok, chęć do działania, motywacja tylko chuj wie do czego bo neet here, tysiąc planów w głowie na dzisiejszy dzien, chodzisz po domu i nie możesz usiedziec, jakies stany euforyczne
>dochodzi ok. 12:00 i nagle totalna zamuła i chujowe samopoczucie, pesymistyczne mysli, niechęc do wszystkiego, ociężałe myślenie, senność
>wieczorem znowu pobudzenie, nie mozesz spac, czujesz jakbys sie nawciągał stymulantów, musisz łazić po pokoju bo nie usiedzisz w miejscu
czasami miałem też tak że te pobudzenie utrzymywało się np. 3-4 tygodnie bez przerwy, wtedy spałem po 2-3 godziny i czułem sie swietnie, zagadywałem losowych ludzi na ulicy a straszny spier-do-lon here, morda mi sie nie zamykała, skonczył sie ten okres i od razu przejscie w jakas depresje, przez kolejny miesiac nosa z pokoju nie wystawiałem i zastanawiałem sie how into bohatyr bo tak bardzo chujowe samopoczucie, dodam ze ssri bardzo dziwnie na mnie działają, raz brałem i miała być poprawa po 3 tygodniach a ja po 2 dniach chodziłem jak na ciężkiej fazie wystrzelony w kosmos lepiej niż nie jeden dynamiczny oskarkowy raper, czo robic jak zyc.