Nie ma czegoś takiego jak „koniec miłości". Prawdziwa miłość się NIGDY nie kończy, bo jest bezwarunkowa. Jeśli ktoś uważał, że przestał kiedyś kochać, to nigdy nie kochał naprawdę.
Prawdziwa miłość to wybór. Wybierasz sobie tę jedną jedyną loszkę spośród wielu innych i obiecujesz jej że nie ważne jaka s00ka pojawi się w twoim życiu ty i tak swojej loszuni nie zostawisz bo to własne ona jest twoją bratnią duszą i na zawsze z nią pozostaniesz, na dobre i na złe.
Niektórzy mylą zakochanie z miłością. Zakochanie owszem, kończy się. Po około 2 czy 3 latach te wszystkie hormony które pozwalają ci odczuwać ogromne pokłady radości się kończą. I wtedy podejmujesz decyzję, czy kochasz tę osobę i jest to prawdziwa miłość i zostaniesz z nimi aż do swej śmierci? Czy po prostu byłeś z nimi dlatego że tak ci kazały hormony i teraz jak jakieś ćpuńsko będziesz szukał nowego źródła tych przyjemnych doznań?
Można się tłumaczyć że
>eee kurwa tamto to nie była prawdziwa miłość. teraz tę to będę kochał naprawdę!
A gówno prawda. Skąd wiesz że nie trafisz na jeszcze „lepszą"? I tak w kółko będziesz skakał z kwiatka na kwiatek.