po śmierci wszystko się powtarza.
przy założeniu że czas jest nieskończony (no bo jak sobie niby kurwa wyobrażasz jego początek? a co niby było przed początkiem? no właśnie wniosek jest prosty - musi być nieskończony i wieczny) a materia jest skończona, oznacza to iż wszystko po pewnym czasie po prostu MUSI się powtórzyć. oznacza to że życie które właśnie przeżywasz przeżyłeś już nieskończoną ilość razy i będziesz przeżywał je dalej w nieskończoność. wszystko to co ciebie teraz tworzy po twojej śmierci znowu się połączy w odpowiednim czasie i kiedy okoliczności będą identyczne do tych w których powstałeś
WIECZNY POWRÓT - zapamiętaj te słowa anonie a będzie ci się łatwiej żyć
a poza tym jebać i piekło i niebo. no super wyznacznik kurwo gdzie zależy czy będę cierpiał przez WIECZNOŚĆ tylko dlatego że nie klękałem przed jakimś typem przynajmniej raz na tydzien i nie machałem dziwnie rękami, a nie liczy się dobroć którą człowiek naprawdę ma w sercu. jak zresztą mam w ogóle uważać tego Boga za miłosiernego? co jeślibym miał tutaj ukochaną dziewczynę za którą byłbym gotów oddać życie i jest ona dla mnie całym światem ale załóżmy że ona niewierząca a ja wierzący? czy ten Boge naprawdę myśli że ja kiedykolwiek mógłbym być szczęśliwy w tym jego niebie wiedząc że moja lepsza połówka będzie cierpieć katusze w piekle przez WIECZNOŚĆ? jaki jest w ogóle sens w skazywaniu kogoś na WIECZNE męki? to ma być ten miłosierny Bóg?
w ogóle to beka z katoli bo ilość miejsc w niebie jest i tak ograniczona a dokładnie 144 tysiące osób tylko tam trafi xD trzeba było czytać Biblię xD i skąd w ogóle wiadomo że Bóg to autorytet moralny? skąd on wie że nie ma nikogo nad nim? dlaczego ciągle się domaga żeby go wielbiono? kurwa mam do niego tyle pytań