Nie no, to jest nie do pomyślenia. Nowopracujący here i mózg mi rapuje, że ludzie żyją tak latami. Gównopensja tzn ponad 2k na reke, pozwalająca tylko na przeżycie, 8h pracy czyli licząc z dojazdami większość życia poświęcam na pracę. Nic nie zależy ode mnie, bo to dość łatwa robota i każdy po defekach pewnie może ją wykonywać, więc jest to słynne mam 10 Ukraińców na pana miejsce. Jak żyć anoni? Czy słynne chanowe forsowanie kucingu i medycyny to nie dziadek? Czy każdy kto nie skończył tych kierunków jest skazany na życie żywego gówna? A ja i tak nie mam tak źle, bo mam pracę przy komputerku, mózg mi rapuje jak sobie pomyślę, że ktoś za moją stawkę może pracować fizycznie i to w takich upałach.