>>138876
tu op, szanuję
zawsze mnie interesowała losowość tego, jakiemu klubowi sie kibicowało wtedy, bo przecież bardzo mało meczów było puszczanych w tv jeśli chodzi o piłkę klubową. W mojej podbazie w latach 98-99 jakoś tak się ni z dupy przyjęło, że wszyscy kibicowali juventusowi, więc i ja zacząłem kibicować. Mój set zawierał szalik z bazaru, koszulkę del piero z bazaru, taką chustę, którą rodzice gdzieś na wczasach we włoszech dorwali, i ręcznik blażowy barcelony.
Pierwszy mecz jaki pamiętam to był finał mistrzostw europy 96, gdzie niemcy wygrały w karnych z anglią, a ja lvl9 kisiłem się na działce z dziadkiem, nie kumałem nic, ale jak szwaby wygrały to ryłem całą noc, bo nastroje anty niemieckie w rodzinie mocno.
MŚ 98 to już było to, byłem totalnie zahipnotyzowany. podobnie szacunek do zidana mocno, ale najbardziej inny piłkarz zapadł mi w pamięci. to dziwne, bo tyle znakomitych piłkarzy się przewinęło przez lata, ale gdybym miał wybrać absolutnie najlepszego dla mnie piłkarza pod względem stylu, w jakiś sposób powiedział bym bergkamp. niesamowite feelsy daje mi oglądanie na żydrurze komplacji jego najlepszych bramek.
no i z MŚ98 wiążą się jakieś ostatnie comfy momenty w moim życiu, kiedy kopałem sobie sam w ogrodzie piłeczkę, potem grałem na kompełe, oceny w szkole nie były jeszcze takie złe. Parę lat później był rozwód rodziców, i wszystko poszło się jebać.
mistrzostwa europy 2000 bardzo fajne dla mnie, aż jęknąłem jak figo wjebałem tamtą pizdę angolom. eliminacje mś 2002 też ok, bo murzyn ładnie ładował, ale same mistrzostwa już nie. lvl 15 i już raczej browary z sebami piłem w lesie i pierwsza hehehuana z lufek i przestałem się intersewać piłeczką. teraz co dwa lata w lato oglądam mistrzostwa, czasami włączę ligę mistrzów, ale nic przed ćwierćfinałami. Ogólnie więcej widzę teraz jak oglądam mecz, więcej rozumiem, widzę ustawienia taktyczne, to jak się zmieniają w trakcie meczu itd.
myślę nad kupieniem sobie piłeczki. jestem nawet w dobrej formie fizycznej, obok mnie jest jakaś gówno szkoła z całkiem fajnym boiskiem, takim o którym za gówniaka mogłem tylko marzyć. Nikt nigdy na nim nie gra, pomyślałem sobie, że może pójdę czasami coś pokopać, sram psa jak sra.
popieram, tylko czerwone wytrawne wino. Tylko przez nie jeżdże co roku we wrzesniu na winobranie we francji, żeby się opić pysznym winem jakie nam dają.