Siema,
ja tylko chciałem zwrócić wam uwagę na jedną rzecz. Bo widzę, że wydaje wam się, że odpowiednikiem anona w kobiecym świecie są te dupy z borderline albo przebywające na tym czanie, wśród samych facetów bo chcą być atencja queen.
Otóż nie jest tak.
Pomyślcie sobie że wy przecież spędzacietu czas pośród samych facetów, nie kurwicie się na atencję. Jesteście nieśmiali. Są przecież takie kobiety też. To są wasze koleżanki ze szkoły/pracy, których nie dostrzegacie na codzień. Im też jest przykro, że nie są takie jak te atencyjne kurwy i z tego powodu faceci ich nie zauważają.
One też myślą o facetach, którzy im się podobają "ja to bym go kochała ale on woli tą jebaną szmatę z instagrama", tak samo jak wy myślicie o swoich "waifu".
I to są właśnie odpowiedniki anonów w świecie kobiet, a nie femanonki.
Z fartem mordy