>>128198
no nie mogę tego przyjąć, bo sama istota socjalizmu to kradzież. nawet, jeżeli przyjmiemy (skądinąd bardzo błędnie, pomyłka nawet o 10% jest ogromną pomyłką), że kradniemy od wyzyskiwaczy, to nadal to jest kradzież. zwał jak zwał, kradzież, nacjonalizacja, kolektywizacja, zmiana stosunku własności - coś należy do jednej osoby i przymusowo oraz niesprawiedliwie jej się to zabiera. nazwijmy to nawet Robin Hudyzmem, zabieram bogatym i daję biednym (np. sobie)
czy mi się myli to nie wiem, transformacja ustrojowa dalej przebiega w różnym tempie i z różnymi zwrotami. jedni walczyli o upadek socjalizmu jako ustroju, inni walczyli z socjalistami, czyli jak już przyjęliśmy, zawodowymi złodziejami. kto transformację przeprowadzał to też wiemy (protip: wcale nie kapitaliści). odwołam się w tej chwili do twórczości Grzegorza Brauna, mianowicie serii "Transformacja od Lenina do Putina" (dostępna na YouTube), która prezentuje socjalizm jako ustrój, który co jakiś czas musi się poluzować (np. pod względem nacjonalistycznym, religijnym, obyczajowym, albo rynkowym), akurat gdy nadchodzi taka potrzeba np. wzbogacenia się, albo uzyskania poparcia społecznego, aby potem powrócić do swojego pierwotnego stadium. niektórzy (np. PiS) zawracają gospodarczo do socjalizmu, na świecie też widać różne trendy, szczególnie jak się patrzy na nowoczesne systemy kontroli społecznej.
np. jednym z ojców założycieli Unii Europejskiej to Altiero Spinelli, autor Manifestu z Ventotene - został usunięty z włoskiej partii komunistycznej za zbyt lewicowe odchylenie. polecam tutaj fragment dokumentu, powiedzmy 3 minuty w których omówiona jest rola tego człowieka, jego poglądy: https://youtu.be/TXC-guxKrhs?t=1447
>Rozwiązaniem jest powrót do socjalizmu, nacjonalizacja wszystkiego co się da i wtedy będziemy mieli.
oj, wtedy to będziemy mieli. wtedy nikt nic nie będzie miał, każdy stanie się niewolnikiem. i znowu za wyjątkiem kilku, którzy się nie dadzą, bardzo prawdopodobne, że tych samych co ostatnio, albo im podobnym. nie mówię, że w zamian nic nie będzie, bo zapewne będzie. nie mówię, że socjalizm nic nam nie dał, ale ilość tego, co nam zabrał, jest niewspółmierna.
>ZUS się rozpadł w kapitaliźmie, za socjalizmu był wzrost ludności to i piramida finansowa działała
za PRLu 7 osób pracowało na 1 emeryturę, dzisiaj 2 osoby. ale mam takie pytanie, no bo ja wiem, że idziemy do przodu technologicznie, przyrost jest czymś pozytywnym, ale spójrzmy na to w takim sensie. niech i będzie, że stan pierwotny się utrzymuje stale. ile osób zmieścimy na powierzchni naszego państwa? no ja wiem, zawsze można pobudować wieżowce, ale tych ludzi też trzeba wykarmić, więc musimy zadbać też o większą wydajność terenów uprawnych. ale czy technika za tym nadąży, czy faktycznie chcemy dążyć do tego, żeby być drugim Hong Kongiem? chyba logiczniejszym byłoby nie uzależnianie niczego takiego od wzrostu naturalnego, szczególnie, że rząd może mieć potem chrapkę przyjąć imigrantów, jeżeli rozmnażamy się zbyt wolno.
tak, "kapitalizm" spieprzył. nie doprowadził transformacji do końca. pomimo kilku reform wolnorynkowych jeszcze za PRLu okazało się, że towarzysze sobie na wolnym rynku nie radzą z hołotą, dlatego jak już udało im się majątki powyprowadzać to zalali nas dyrektywami.
kapitalizm, w przeciwieństwie do ustrojów totalitarnych, zakłada, że człowiek, a przynajmniej niektórzy, zasługują na wolność. zamiast rozwijać aparat kontrolny i tworzyć jedno wielkie więzienie (a właściwie to obóz pracy), powinno się rozwijać u ludzi świadomość, odpowiedzialność. zamiast karmić ludzi medialną papką nakazującą im myśleć w odpowiednich kierunkach mówić im prawdę i powoli wymagać od nich coraz więcej myślenia. zamiast myśleć za nich przy każdej okazji zostawić im odrobinę swobody nawet do tego stopnia, żeby mogli się sparzyć i czegoś nauczyć. zamiast tworzyć kosztowne systemy pomocowe utworzyć społeczeństwo oparte o dobrowolne stosunki, gdzie altruizm jest szczery i obecny, a nie wynika z przymusu. promujemy i wynagradzamy (poprzez rynek) działania, które reprezentują innowację i kreatywne myślenie. ale to wszystko wymaga czasu i cierpliwości, a niewolnictwo rozpieszcza i niewolnik nie chce słyszeć o utracie swoich przywilejów, które ma jako niewolnik.
w pewnym sensie to prawda, że pomijam w tych rozważaniach ludzi, którzy moralność mają za nic. ale uważam ich bardziej za odstępstwo od normy niż przypadek, pod który należy dostosowywać wszystkie rozważania. załóżmy w tej chwili, że takie osoby nie zasługują na wolność i pilnowanie tylko takich osób jest tańsze niż pilnowanie całego narodu.