Rozruszajmy ten szon
Fred wasze historie- smutne, śmieszne, tragiczne i inne
Zacznę historią z mojej pierwszej pracy. Miałem wtedy 18lvl i to była moja pierwsza robota. Robiłem na takiej wysepce w galerii, nie powiem dokładnie co sprzedawałem bo stalk.
Robota była fajna bo ruch bardzo mały i można było sobie robić co się chciało.
Nawet spekulowaliśmy z innymi pracownikami (3 nas było) że ten "biznes" to musi być jakaś pralnia pieniędzy. Nie przynosił prawie w ogóle hajsu.
Minus był taki, że praca była na czarno i niezbyt dobrze płatna (11zl/h) ale mi to nie przeszkadzało bo i tak mieszkałem u mame więc hajs co wpadał był tylko dla mnie i szedł na rozrywki.
Bardzo często po prostu tam spałem bo nie było co robić. Na 8h roboty przypadało od 3 do 5 klientów dziennie. Czasem więcej a czasem nikt przez cały dzień.
Pewnego dnia nie mogłem sobie pozwolić na spanie bo był akurat dosyć aktywny dzień i miał przyjechać szef. Jako, że byłem niewyspany to wpadłem na zajebisty pomysł. Postanowiłem zadzwonić do kolegi i ogarnąć trochę fetki żeby sobie pomóc. Śpioch here i wiem, że nie wytrzymałbym bez drzemki a szef debil nie mówił nigdy kiedy będzie.
W każdym razie kolega przyjechał, papierosek i ogarnięte. Poszedłem do kibla z dychą i szybko wessałem trochę spida na ogar. Miałem wtedy na sobie czarną bluzę którą jak się później okazało całą ujebałem fetą. Gdy wyszedłem z kibla jakiś facet dziwnie się na mnie patrzył, olałem to, wymyłem ręce i powrót. Jakimś cudem przy lustrze nie zauważyłem, że z nosa wysypuje mi się feta a bluza jest ujebana xD
Po jakiś 30 min spojrzeń w końcu zauważyłem o co chodzi. Szybko poleciałem do kibelka zmyć ścierwo i się ogarnąć. Ale schizy do końca dnia najlepsze, oni wiedzą itd xD
Szef chuj oczywiście nie przyjechał nawet.
Nie wiem czy historia śmieszna czy nie. Dla mnie zabawna.
Postujcie swoje