Zawsze myslalem o anonach, ze to smutne istoty, gdy czytalem o osobach ktore maja problem zwiazany z potrzeba posiadania dziewczyn to wspolczulem im. Lapanie sie borderow etc to dosyc dziwna rzecz dla mnie. Mysle sobie - no coz, ludzie sa samotni, wiec potrzebuja wspolczucia, uczuc drugiej osoby, zaangazowania, milosci itd.
Tak czy inaczej to dosyc smutne, ze sa osoby ktore nie maja do kogo sie odezwac.
Pozniej pomyslalem sobie, ze w sumie dobrze, ze nie jestem samotny, ze mam do kogo sie odezwac. Moge porozmawiac np z…..
I w tym momencie rozpoczela sie rozkmina, ze tak naprawde nie mam z kim rozmawiac. Co najdziwniejsze nie czuje sie z tym zle, jednak doznalem szoku, bo nie bylem swiadomy ze jestem samotny tak jak inne anony. Swiadomosc o tym przeszyla mnie kilkanascie minut temu. Najciekawsze jest to, ze nie dostrzeglem tego faktu wczesniej. Zyje sobie, programuje i jakos nie mialem chwili na zastanowienie nad tym. Bardzo dobrze sie czuje, nie posiadam potrzeby bliskosci, nie mysle zeby kogos sobie poszukac, bo po co? Zyje sobie, jest mi dobrze tak jak jest. Ktos powie ze HURR DURR nie potrzebujesz nikogo, bo nigdy nie zaznales milosci, gdybys zaznal kiedys jakie to uczucie, to ciagle myslalbys o tym, ze brak ci czegos.
Otoz wbrew temu bylem wczesniej w trzech zwiazkach, nawet dobrze je wspominam. Wiadomo, sa dobre chwile i zle, aczkowiek dobrze to wspominam. Anony, mam dla was pewna mysl. Otoz przestancie myslec, ze potrzeba wam kogos, bo to nie jest prawda. Potraficie zyc sami, bez pomocy innych. Znajdzcie sobie jakies hobby. Mysle, ze to sedno bycia anonem. Znalezienie sobie hobby z ktorym bedziecie sie dobrze czuc, ktore was pochlonie. Jeszcze lepiej byloby, gdyby wasze hobby stalo sie wasza praca. Wtedy do waszej glowy nie beda przychodzic toksyczne dla was mysli, a w dodatku zaznacie szczescie, ktore nie da wam zadna l0szka.
Wybaczcie ze bez diakrytykow, ale jestem leniwy.